"Plan Maggie" - niezbadana istota (4/10)
Film w reżyserii Rebecci Miller na podstawie opowieści Karen Rinaldi.
To nie przypadek, że kobiety maczały swoje paluszki w tej produkcji.
Fabuła
Bohaterka Maggie (Greta Gerwing) postanawia urodzić dziecka. Zakłada jednak z góry, że żaden jej związek nie przetrwa, więc kieruje swoje kroki w stronę próbówki. A dawcą ma być sprzedawca warzyw na bazarze, hobbistycznie zakochany w matematyce. Kilka lat później Maggie dziwi się, że jej córka uwielbia liczby ...
Plan
Tytułowy plan to nie tylko kwestia zajścia w ciążę, ale jeszcze dalsze pomysły Maggie. Niektóre z nich się wydają tak absurdalne, że można by odrzucić ich realność, ale jednak rzecz dotyczy pomysłów ... kobiety. A jak wiadomo to wciąż istota niezbadana. Więc jakiś tam promil prawdopodobieństwa należy zostawić. Ale nie pomaga to w odbiorze filmu, bo raczej współczuć można bohaterce, niż przejmować się jej zagwozdkami.
Przegadany
Początek filmu to dialog, dialog i jeszcze raz dialog. Nie ma nawet czasu spojrzeć na ekran, bo trzeba czytać co bohaterowie z siebie wyrzucają. Żeby jeszcze te dialogi były jakieś zajmujące, ale to zwykłe czcze gadanie.
Julianne Moore
I z czystym sumieniem mógłbym odradzić wizytę w kinie (szczególnie panom), gdyby nie fakt, że w pewnym momencie pojawia się na ekranie, w drugoplanowej roli co prawda - ale istotnej, Julianne Moore. Daje ona prawdziwy pokaz aktorstwa. Wszystkie sceny, w której ona bierze udział wybijają się ponad przeciętność tego filmu. Od pierwszej z rodzinnym obiadem poprzez interakcję z mężem, potem byłym mężem i partnerką tegoż. Mistrzostwo świata ta rola. Wybić się w takim filmie to niezwykła sztuka. Moore - chyba trochę niedoceniana aktorka (aczkolwiek jej rola w "Still Alice" to też majstersztyk) pokazała klasę.