"Kontrola absolutna" - zero pojęcia o giełdzie (ocena 5/10)
Film w reżyserii Johna Morre'a, który zasłynął przede wszystkim z mocno krytykowanej piątej "Szklanej Pułapki". O ile wtedy mógł liczyć na moją przychylność, o tyle teraz nie ma nawet co o tym marzyć.
Bo film niestety jest totalnie zepsuty. Głównie w sferze scenariuszowej. I niestety głównie przez totalną ignorancję w tematach, o których opowiada.
Fabuła
Bohaterem jest biznesmen Mike Regan (Pierce Brosnan) działający w branży lotniczej, oferując specjalna aplikację na zasadzie "ubera" - czyli biznesmen może sobie zamówić odpowiedni samolot. Sytuacja firmy jest skomplikowana, i jedyną nadzieją jest wejście na giełdę (sic!). Podczas konferencji przed Komisją Papierów Wartościowych i Giełd (sic!!) Mike prezentuje spółkę i zamierzenia. W trakcie dochodzi do awarii informatycznej, którą sprawnie usuwa nowy informatyk Ed. Mike jest tak mu wdzięczny, że zaprasza do domu w celu naprawy wi-fi, częstuje go piwem i przedstawia żonę, a przede wszystkim urodziwą siedemnastoletnią córkę. Łaska szefa nie potrwa długo, bo informatyk co raz bardziej bezczelnie wchodzi w życie rodzinne Reganów. Domyślacie się dalszego ciągu? Jeżeli nie to dlatego, że nie widzieliście już pierwszego wyrazu twarzy Jamesa Frecheville'a odtwarzającego postać Eda.
Logika
U mnie Morre poległ już po pięciu minutach. Jego brak znajomości zasad wprowadzania spółek na giełdę sprawia, że film od razu jest absurdalny. Ilość banałów i przekłamań finansowych które padają przechodzi ludzkie pojęcie. A wystarczyło zatrudnić jednego specjalistę z branży, żeby uniknąć tylu wpadek.
Następnie jest podejrzewam jeszcze gorzej, ale tematyka dotyczy szeroko pojętej branży informatycznej, więc nie będę się wypowiadał. Aczkolwiek absurdy scenariuszowe bardzo widać, bohaterowie zachowują się momentami idiotycznie (i to wszyscy), film zamiast intrygować, irytuje, marnując przy tym swoją szansę. A takową miał z dwóch powodów. A nawet z trzech.
Powód pierwszy: temat na czasie
Popularność wszelkich serwisów społecznościowych, wszechobecny Internet, inteligentne mieszkania sprawiają, że pytanie o granice prywatności i nasze zwyczajne bezpieczeństwo jest jak najbardziej na czasie. Tak samo jak obawy, że jakiś świr wykorzysta dostępną w Internecie o nas wiedzę niszcząc nam, i naszej rodzinie, życie. Jest taka scena gdy zagrożeni bohaterowie muszą skasować wszystko co umieścili w internecie, zlikwidować wszystkie swoje konta. Niech każdy użytkownik sieci pomyśli teraz ile różnych kont pozakładał w przeciągu ostatnich lat. I jak byłoby ciężko je zidentyfikować, i się z nimi szybko pożegnać.
Tematyka tego filmu idealnie wpisuje się w te obawy, i miałaby szansę się obronić, gdyby zawierała minimum logiki.
Powód drugi: realizacja
Film jest całkiem przyzwoicie zrealizowany. Jest kilka dobrych, ładnie sfotografowanych scen np. "awaria" inteligentnego domu. Reżyser próbuje budować klimat strachu, napięcia, a na końcu dynamicznej akcji. Gdyby widz uwierzył w realność fabuły mógłby te starania docenić.
Powód trzeci: uroda
Anna Friel i Stefanie Scott i wszystko w tym temacie.