"Fucoammare. Ogień na wodzie" - wyspa emigrantów (2/10)
To nie jest zły film dlatego, że opowiada o uchodźcach.
To jest zły film, bo jest fatalnie zrealizowany. Potwornie nudny, bez żadnej akcji, bez napięcia, pojedyncze niewiele wnoszące sceny. Zupełny brak dynamizmu. Zupełny brak klimatu.
I jeszcze wlecze jak jedzone przez bohaterów spaghetti. Film wygrał festiwal w Berlinie i zbiera znakomite recenzje.
Fabuła
Praktycznie jej brak, bo to film oderwanych od siebie scen, które można podzielić na dwa elementy:
1) codzienne życie mieszkańców, czyli takie czynności jak: gotowanie, jedzenie, słuchanie radia, strzelanie z procy itp.
2) próby przedostania się emigrantów okraszone dramatycznymi zdjęciami półżywych lub martwych ludzi, którzy uciekając przed wojną (?) w swoim kraju zdecydowali się na ten dramatyczny los
Nudy
Mało się filmów aż tak nudnych jak ten. Niektóre sceny swoją powolnością i marazmem wręcz wgniatają w fotel. Wiem - są amatorzy nudy w kinie. Jak dla kogoś powodem wizyty w kinie jest obserwowanie chłopca głośno jedzące makaron - to może być film dla niego.
Recenzje
Trzeba uczciwie przy tym filmie powiedzieć, że moja krytyka jest zupełnie odosobniona:Wyborcza: "poprzez proste filmowe środki Rosi dotyka istoty człowieczeństwa"
Stopklatka: "przejmujący portret ludzi na marginesie wielkiego świata, który stara się być w równej mierze wnikliwy i humanitarny"
Filmweb: "opanowanie i niechęć do wyciągania pochopnych wniosków"
Onet: "Rosi w sposób dyskretny, cichy i nieoczywisty skomentował najbardziej palący dzisiaj problem Europy"
Dziennik.pl: "niepostrzeżenie wykracza poza Lampedusę i w pozornie lokalnej historii eksponuje prowokującą do refleksji uniwersalność"
Radio Wrocław: "postawa mieszkańców Lampedusy, ta ludzka, chrześcijańska i dobra, jest – co trzeba zaznaczyć – skrajnie odmienna od postawy większości Europejczyków, mimo tych samych wyznań i deklarowanych w innych miejscach kontynentu podobnych wartości"