"90 minut w niebie" - wypadek na moście (ocena 6/10)
Tego filmu nie było w kinach. Może trochę szkoda, szczególnie w okresie mody na filmy związane tematycznie z religią, wiarą, zagadnieniem życia po śmierci. Bohater - duchowny wraca ze swojej posługi do rodziny. Na moście dochodzi do wypadku. Zostaje stwierdzony zgon. Ale jakie przeczucie tchnęło przejeżdżającego pastora, który się postanowił pomodlić nad wrakiem samochodu, i wtedy ...
To co się wydarzyło w te półtorej godziny zostawione zostanie na samo zakończenie. W efekcie ten film jest bardziej o walce z tragicznymi skutkami wypadku i wysiłku w powrocie do domu. Główny problem zresztą leży w psychice i umiejętności zaakceptowania tego co się wydarzyło. Zresztą przez znaczną część filmu główną postacią jest żona poszkodowanego grana przez uroczą Kate Bosworth.
Teza końcowa filmu jest bardzo podobna do "Niebo istnieje naprawdę", aczkolwiek podana w trochę bardziej subtelnej formie. Chciałoby się wierzyć, że opowieść ta jest prawdziwa i każdego z nas co czeka po zejściu z tego wiata. Zastanawia mnie tylko, że autorami obu opowieci są osoby duchowne. Ale może po prostu to plan boski, żeby mieli większą możliwość przekazania przesłania.
Więcej o tej historii: