"Kwiat wiśni i czerwona fasola" - japońska pasta (ocena 4/10)
Bohater tego filmu (o dużo krótszym oryginalnym tytule "An") Sentaro - człowiek "z przeszłością" - otrzymuje do poprowadzenia mały bar. Podstawowym produktem ma być deser, którego najważniejszym składnikiem jest pasta z czerwonej fasoli. Sentaro szukając pomocnika w prowadzeniu knajpy daje ogłoszenie bez wskazania ograniczenia wiekowego. Zainteresowanie wykazuje starsza pani Tokue. Twierdzi, że poradzi sobie z przygotowaniem tego wyjątkowego składnika. Sentaro początkowo jest nieufny, ale z czasem okazuje się że faktycznie kobieta jest wyjątkowym specem w zakresie przygotowania tytułowego An. Nie zagwarantuje to jednak do dłuższej współpracy, Tokue jest bowiem chora, co nie wszystkim odpowiada.
"An" to film o pasji, starości, chorobie, zazdrości, przyjaźni i śmierci. Zrealizowany on jest w typowo wolnym dla kina azjatyckiego tempie. Sceny są monotonne, długie (np. scena gotowania fasoli trwa blisko 10 minut), dialogi nie częste, kadry dopieszczone. W Azji takie kino jest niezwykle popularne, znajduje również wielu zwolenników w Europie. Osobiście do fanów tego typu obrazów nie należą, stąd film mnie znużył, zmęczył, aczkolwiek dostrzegam ponadczasowe przesłanie, jakie reżyser zapewne chciał przekazać.
Film ma oczywiście w Polsce bardzo pozytywne recenzje. Po frekwencji jakoś tego nie widać - ale trzeba przyznać że jak na film dostępny wyłącznie w kinach studyjnych stosunkowo długo się na ekranie utrzymuje.
Wyborcza: "medytacyjny rytm filmu niektórych widzów może znużyć, są symbole zbyt oczywiste i momenty zbyt czułostkowe"
Newsweek: "film, którego siłą jest prostota"
Polityka: "dla jednych mdły, męczący, zbyt podniosły, dla innych liryczny i wzruszający"
Movieway: "filozoficzna uczta pełna smaków i słów, które, otoczone zapachem piekarni dorayaki, stają się przepisem na życie z dala powierzchownego pędu"
Anna Pawluczuk: "piękna i delikatna wizualnie, spokojna i powolna w rytmie oraz mimo wszystko urzekająca i zapadająca w pamięć"
Filmweb: "japoński sentymentalizm ma w sobie coś urzekającego"
Rzeczpospolita: "kamera długo pokazuje proces powstawania sosu dojrzewającego w garnku, jakby chciała zachęcić, by również wsłuchać się w historię ludzi"
enter the ROOM: "twórczy minimalizm połączony ze sporą dawką sentymentalności jednych zachwyci, drugich może znużyć"
Srebrny ekran: "do głębi przejmująca historia, skłaniająca do refleksji na temat naszego podejścia do ludzi, którzy większość życia mają już za sobą"
HIRO: "piękna opowieść o tym, że niezależnie co nas spotkało, powinniśmy żyć tu i teraz, brać głęboki oddech i cieszyć się drobnymi rzeczami"
Kultura Liberalna: "bezpretensjonalna opowieść o poszukiwaniu wolności na obrzeżach wielkiego świata"
Movies Room: "kino nieskomplikowane zupełnie jak potrawa, którą serwują bohaterowie filmu, lecz jego siłą jest mocno wybrzmiewająca uniwersalna treść"
Szczere recenzje: "rzadko można obecnie zobaczyć na ekranie tak pokazane gotowanie"
Filmaster: "mniej jest kontekstu, za to więcej doskonale pokazanych relacji międzyludzkich ocierających się o czystą filmową magię"
FDB: "chce się z tym filmem usiąść i słuchać, bo dodaje otuchy i opowiada o emocjach bez potrzeby ich nazywania"
Mechaniczna Kulturacja: "opowieść o zwykłych, codziennych przyjemnościach, uczy umiejętności cieszenia się wszystkim, co nas otacza, nie tylko zjawiskowymi znakami natury"
Onet: "jest to danie na mistrzowskim poziomie"
Gazeta Prawna: "początkowo smakuje jak danie z kinowego fast foodu, lecz z każdą chwilą nabiera coraz większego wyrafinowania"
Sądeczanin: "ujmujący portret rozbitków życiowych, gotujących się niczym czerwona fasola Azuki w syropie własnej niedoli życiowej, w nadziei na uwolnienie nagromadzonej pary spod ciążącej nad nimi pokrywy"
Telemagazyn: "słowo "piękny" chyba w pełni oddaje istotę tego filmu i jednocześnie najlepiej go opisuje"
Głos Kultury: "płynie niezwykle powoli i subtelnie, ale nie można jednocześnie powiedzieć, by było nudne" (uważam akurat że można :)
Przekładaniec Filmowy: "dostajemy film o spokojnej i niespiesznej akcji"
Filmoskop Toruński CSF: "odpłaci nam się czymś stukrotnie lepszym niż pozorne katharsis wywołane amerykańskim dramatem, czymś co pozostanie w głębi nas na długo i przyjemnie ogrzeje duszę, dodając nam życiowego optymizmu"
Anna Skoczek, Filmoskop Toruński CSF