"Złe mamuśki" - film nie lepszy (ocena 4/10)
Amy Mitchell (Mila Kunis) jest ciągle zabieganą matką: śniadanie, dzieci do szkoły, zajęcia pozalekcyjne, wywiadówki itp. Dodatkowo jeszcze pracuje w firmie sprzedającej kawę, gdzie atmosfera jest młodzieżowa i luźna, a robota jest głównie na jej barkach. Jakby tego mało - jej mąż zdradza ją przez internet.
Przychodzi taki moment że postanawia zmienić swoje życie. Katalizatorem są dwie koleżanki: jeszcze bardziej przykładna matka (grana przez Kristen Bell) oraz rozrywkowa pracownica spa (Kathryn Hahn). Co zrobi? Na początku oleje swoje domowe obowiązki i biedne dzieciaki same będą musiały sobie zrobić. Ale ważniejszym celem będzie detronizacja charyzmatycznej szefowej komitetu rodzicielskiego granej przez Christina Applegate.
Słaby jest ten scenariusz. W zasadzie prawie go nie ma. W połowie filmu wpadają na jeden pomysł, ale i tak nie potrafią go wykorzystać. Jeszcze gorsze są dialogi - przykład „dobrze że mu żona umarła”. Może kogoś to śmieszy, mnie nie szczególnie.
Słaba też jest Mila Kunis. Owszem ładniutka, ale zupełnie nie pasuje do swojej matczynej roli. Albo nie pasuje, albo słabo gra. Bardzo dobrze jest natomiast w drugiej linii: Bell jest prześliczna i fajnie gra, Hahn rozkręca film, szkoda że jej nie wymyślili scenarzyści czegoś ciekawego. A prawdziwą perełką jest Applegate.
Osobiście film ten zniosłem z dużym bólem, ale jest sporo pozytywnych komentarzy.
Wyborcza: bohaterki są przerysowane i uproszczone, ale autentycznie zabawne, a ich perypetie ogląda się z zaangażowaniem
Wizerunek kobiety: „nastaw się na czystą i niewymagającą rozrywkę”.