"Wróble" - zwycięzca Konkursu 1-2 Warszawskiego Festiwalu Filmowego (ocena 3/10)

Film „Wróble” w reżyserii Rúnar’a Rúnarsson’a był prezentowany na ubiegłorocznym Warszawskim Festiwalu w ramach sekcji Konkurs 1-2 i został zwycięzcą jury. Dlaczego? Bo takie filmy lubią przeintelektualizowani ludzie zasiadający w jury. W kinach będzie miał bliską zeru widownię.
Wróble to opowieść o młodym chłopaku, który z powodu zmiany pracy matki, jest zmuszony do przeprowadzki z Reykjaviku na prowincję i zamieszkania z dawno niewidzianym ojcem. Mimo najszczerszych chęci nie byłam w stanie zintegrować się z głównym bohaterem i przejąć się jego losem. To zwyczajnie nijakie i nudne kino, pozbawione myśli przewodniej i pomysłu.
Mocno nieudane kino minimalistyczne, nudy, bezsensowne sceny, chaos w scenariuszu, kiepskie dialogi, brzydkie zdjęcia, niejakie aktorstwo. To już lepiej iść pooglądać długie nogi kobiet bez wstydu.
Oczywiście, jak każdy nudny film, ten też ma niezłe recenzje (strzeżcie się krytyków):
i TUTAJ