"Szukając Kelly" - islamska ucieczka (ocena 4/10)

Co prawda akcja „Les cowboyes” (słaby polski tytuł „Szukując Kelly”) dzieje się we Francji, ale mamy na początku wrażenie, że to Ameryka w jakimś skupisku potomków kowbojów. Szybko jednak z klimatu country przechodzimy w klimat islamu. Tytułowa bohaterka (nieobecna na ekranie do prawie samego końca) ucieka/jest porwana, zmienia nazwisko i wychodzi za mąż za imigranta. Zawiązanie akcji jest kilkadziesiąt lat temu - więc to jeszcze bardziej szokujące niż współcześnie. Ojciec – kowboj, nie może się pogodzić i prowadzi poszukiwania, do których angażuje swojego syna (czyli brata, we Francji jest lepszy tytuł „Moja córka, moja siostra). Akcja filmu przenosi się płynnie o lata do przodu i o tysiące kilometrów do różnych zakątków świata, żeby wrócić do miejsca wyjścia. Trudno się czasami zorientować gdzie i kiedy jesteśmy, ale reżyser uważnemu widzowi w tym pomaga.
Akcja filmu rozpoczyna się we Francji i ma typowo westernowaty klimat: zabawa, muzyka country, luz. Jednak informacja o zaginięciu 16-letniej dziewczyny doprowadza do ciągu zdarzeń. Ślad prowadzi w kierunku muzułmańskiego chłopaka. Akcja filmu niepostrzeżenie przenosi się geograficznie i chronologicznie. Widz ma dużą satysfakcję z wyłapywania małych sugestii wskazujących na miejsce i czas fabuły. Film jest może trochę trudny w odbiorze i wymaga koncentracji, ale finalnie przekazuje wiele ciekawych, szczególnie obecnie, prawd i spostrzeżeń.