"Zakładnik z Wall Street" - Dow Jones 18,132.71 (ocena 7/10)
Film z Wall Street w tytule - więc trochę liczyliśmy że wyręczy nas w recenzji Ojciec Założyciel, ale że seans zaczął się przed zakończeniem sesji w USA, to dotarł dopiero po naszym wyjściu z kina. I od razu wysłuchał dwóch skrajnych opinii. Ale może i lepiej że nie musi pisać, bo film tak naprawdę nie jest o giełdzie. Jeżeli już to bardziej o mediach. A tak naprawdę to solidne kino sensacyjne, wplecione jedynie w wątek giełdowy.
Sukces tego znakomitego (w mojej ocenie) filmu to przede wszystkim scenariusz. Jest on atrakcyjny, trzymający w napięciu, logiczny, nie przesadzony, a przede wszystkim - niestety - bardzo, ale to bardzo prawdopodobny.
Jest w tym filmie motyw, który spodobał mi się szczególnie - to pomysł głównego bohatera jak wybrnąć z kłopotu. Pomysł jak najbardziej realny do zrealizowania w obecnych uwarunkowaniach inwestorskich. Czy się okaże skuteczny - to już dowiecie się z samego filmu. SPOILERów nie będzie.
"Zakładnik ..." ma taki bardzo klaustrofobiczny klimat - zdecydowana większość akcji dzieje się w jednym pomieszczeniu, ale dzięki technice telewizyjnej okazuje się ono takim prawdziwym centrum wydarzeń.
Pozostałe poza scenariuszem aspekty może są mniej ważne, ale także zasługują na wyróżnienie. Szczególnie montaż. Momentami również muzyka. Do filmu chyba trochę niepotrzebnie zaangażowano gwiazdy, które radzą sobie rac lepiej (Clooney), raz gorzej (Roberts), a dużo lepiej wypada druga linia aktorska. Po części film ten kradnie Jack O'Connell w roli zdesperowanego inwestora, ale pod koniec filmu dorównują mu w czarnej roli Dominic West. Na dokładkę jeszcze Caitriona Balfe.
Na wszystko to jednak nie zwrócicie uwagi, o ile pochłonie Was akcja. Dużo ciekawych spostrzeżeń ma również Kinomaniak, więc jak ja jeszcze nie przekonałem to proszę: