"X-Men: Apocalypse" - Prószków
Bardzo mi się w końcu spodobała jakaś adaptacja komiksu. Ale akurat do X-menów zawsze miałem słabość. Już scena początkowa w Egipcie wprost miażdży.
A później też jest dobrze, przynajmniej pod względem efektów specjalnych.
Świetnym pomysłem było również rozrzucenie geograficzne akcji, w czym swoją cegiełkę dokłada również nasz kraj. Dodatkowo twórcy zadbali nawet o ojczyste języki. Wątek polski jest ważny w filmie, bo dotyczy głównego bohatera.
Jak ktoś nie lubi samych X-menów to zawsze może napatrzyć się na świetne ... kostiumy.
Oczywiście muszę ostrzec, że zupełnie nie znam się na tych adaptacjach komiksów. I dostrzegam zależność, że jak mi się coś w tym gatunku nie podoba to jest ocenianie wysoko. I na odwrót. Więc dla "fachowców" pewnie będzie lepsza taka recenzja.
Ale i tak nie można pominąć wielu smaczków, jakie ten film zawiera:
1) Ogólnie muzyka. Ale przede wszystkim Metal Milicia Metallici i Beethoven w napisach końcowych.
2) Klimat lat 80-tych, w tym kultowy Pac-Man.
3) Ironiczna dyskusja, która część Gwiezdnych Wojen jest najlepsza.
Mi sama fabuła podpasowała. Podobał mi się (w odróżnieniu do wyżej wklejonej recenzji) zarówno czarny - egipski bohater, jak i sam Henryk Magneto. Chociaż warto zauważyć, że coraz większą rolę odgrywa młodsze pokolenie mutantów.
Opinie są różne, najbardziej wyważona jest chyba Kinomaniaka: