"Psy mafii" - Atlanta Hawks
Akcja filmu „Psy mafii” toczy się w Atlancie. I jest coś w tym filmie z Atlanty Hawks. Niby nie można się do tej drużyny o cokolwiek przyczepić, trudno jakoś ją nienawidzić, ale pomimo że często biją się o najwyższe miejsce w konferencji wschodniej to jednak czegoś brakuje, żeby im kibicować. Także film „Psy mafii” jest poprawnie zrealizowany, ma specyficzny klimat mrocznego dramatu sensacyjnego, ma wiele bardzo dobrych scen, ma podtekst psychologiczny, w sposób może drastyczny ale wciągający ukazuje brutalny świat przestępczy, ale w praktyce zapomina się o tym wszystkim 5 minut po wyjściu z kina.
To film o związkach mafii z policją. Tematyka jakiej wiele w kinie, często nawet można doszukiwać się zapożyczeń z filmów tego typu. Tempo akcji momentami jest galopujące: napad na bank, zastraszenie, ucieczka, strzelanina, ale momentami nagle hamuje i dawkowane są rozmowy, przemyślenia i obraz codzienności pracy w amerykańskiej policji.
Momentami ten film przypomina polskiego Pitbulla. Obraz rzeczywistości jest brutalny, ale bohaterowie jednak trochę przerysowani. Akcja jest bardzo chaotyczna. Wymaga od widza bezustannej koncentracji, bo nie tak łatwo zorientować się kto jest po której stronie „mocy”, i jakie zadanie jest realizowane. Często zastosowany jest trochę irytujący w kinie styl amatorskich filmów kręconych w akcji.
Powoduje to, że nie jest łatwo odnaleźć się w sytuacji i zorientować jak dokładnie toczą się wydarzenia. Jak ktoś się zagubi to już trudno mu potem „powrócić” do fabuły. Aby polubić ten film bezwzględnie trzeba wczuć się w klimat i uważnie wpatrywać w przebieg zdarzeń. W innym przypadku kolejne strzelaniny zaczynają wręcz nużyć, a nawet irytować. Mniej więcej tak jak czwarta kwarta meczu Atlanty Hawks.
Nie do końca zadowolonym można być z poziomu aktorstwa. Mimo, że zaangażowano uznane nazwiska, to momentami można mieć wrażenie w przypadku kluczowych bohaterów, że aktorzy gubią się w scenariuszu, a co za tym idzie w przedstawieniu motywacji odgrywanych postaci.
Zagubienie to widać szczególnie gdy pojawia się na ekranie, niestety zbyt rzadko, aktorka grająca drugoplanową rolę. Kate Winslet zamiata całe towarzystwo aktorskie tego filmu samym swoim czerwonym strojem i groźną miną.
Jak już jesteśmy przy czerwonym to rewelacyjna jest scena (zapewne najlepsza w całym filmie) ucieczki po napadzie z banku i czerwonego dymu ze skradzionych pieniędzy. Na autostradzie rozgrywa się prawdziwe pandemonium.
Trudno zachęcać do wizyty w kinie na Psach mafii, bo z jednej strony jest to film surowy i ukazujący negatywny obraz rzeczywistości (gdzie przed świętami martwić się przestępczością w Atlancie), z drugiej jednak film może mocno rozczarować nawet fanów gatunku.
Trudno dociec, gdzie popełniono błąd. Może jest za dużo tych wątków i postaci, może scenariusz jest zbyt zawikłany, a już na pewno ze 30 minut tego materiału można było wrzucić do kosza. A i tak końcówka sprawia wrażenie „łatania” na siłę wszystkich wątków. Możliwe że to był lepszy materiał na serial, albo przynajmniej kilkuodcinkowy film. Brakuje mimo wszystko trochę luzu i poczucia humoru. Rozumiem, że reżyser miał za uszami cały czas „mroczny klimat”, ale ze dwie luźniejsze sceny mogłyby rozładować atmosferę ulepszając odbiór tego smutnego obrazu. A tak to pozostaje jedynie Kate Winslet.
Aczkolwiek nie wykluczam zupełnie, że ktoś złapie klimat i będzie siedział wciśnięty w kinowy fotel przez te całe bite dwie godziny. W końcu Hawks też ma jakiś fanów.