"Carol" - reżyser z Portland
Byliśmy dzięki uprzejmości kina Atlantic na pierwszym pokazie filmu „Carol”. Film wchodzi do kina dopiero w marcu, ale że ma kilka ważnych nominacji oscarowych to należało się koniecznie zapoznać z tym dziełem. Sala kinowa wypełniła się do ostatniego miejsca, co znak że recenzje są sprzyjające.
Męczyłem się na tym filmie strasznie, od początku akcja jest wolna, monotonna, oparta na spojrzeniach i uśmieszkach. Dzieje się niewiele, dialogi są jakby oderwane – aż momentami nie chce się czytać. Powolutku do widza dochodzi główny motyw filmu – wiadomo jaki, będący konikiem wielu twórców filmowych i często gwarantem sukcesu medialnego.
No i tak już sobie szykowałem krytykę tego dzieła, tylko że pojawił się pewien szkopuł. Otóż reżyser (wiadomej orientacji) Todd Haynes jest mieszkańcem miasta Portland w stanie Oregon. Czyż wspomnienie ostatnich trzech meczów, upokorzenie Rakiet z Houston i awansu na siódme miejsce w Konferencji Zachodniej pozwala na krytykowanie kogokolwiek z tego jednego z dwóch (oprócz Nowej Huty) najpiękniejszych zakątków na globie? Otóż nie pozwala.
Co w tym filmie jest więc pozytywem? Na pewno nie fabuła, raczej nie marmurowa Cate Blanchett.
Otóż znakomita jest grająca Teresę Rooney Mara. To ta bohaterka jest przez większość czasu na ekranie i - gdyby nie gwiazdorstwo Blanchett i tytuł książki/filmu - powinna być uznana za postać pierwszoplanową.
Mara ma bardzo trudne zadanie bo poznajemy jej bohaterkę jako dziewiętnastolatkę pracującą w sklepie, mającą większe ambicje i wiele pasji, a także pragnąca miłości.
Przemiana jaką przechodzi Teresa w trakcie filmu jest bardzo trudna do zagrania (szczególnie że trzeba grać mimiką, spojrzeniami i gestami, bo dialogi są bardzo kiepskie – co dziwi z uwagi na adaptacyjny charakter scenariusza). Ale radzi sobie z tym zadaniem rewelacyjnie i to ona, a nie Blanchett wygrywa ten film. Życzymy Oscara.
Drugi pozytyw tego filmu jest zasługa samego Todda. Świetnie ukazał klimat lat 50-tych ubiegłego wieku. Zrobił to bardzo dyskretnie, mając do dyspozycji w większości scenariusza sceny w zamkniętych pomieszczeniach.
Film „Carol” nie będzie wygranym gali, ale i tak mogli go wpuścić do kin trochę wcześniej. Bo na początku marca to co prawda Todd nie zostanie doceniony przez Akademię, ale za to Blazers będą się dobijać już do 5 tego miejsca w tabeli.