top of page

Listy do M. 2 - psia kupa (ocena 5/10)



"Listy do M." z 2011 roku były naprawdę solidną polską komedią. Pomysł ukazania kilku wątków w trakcie dnia wigilijnego (oczywiście mocno zaczerpnięty z angielskiej komedii z 2003 roku „To właśnie miłość”) miał swoje ciepło, wartką akcję i olbrzymi podkład ironicznego poczucia humoru.

Dodanie gwiazd polskiego kina komediowego i solidne ich podejście do tematu (świetne kreacje Adamczyka, Stuhra, Agnieszki Dygant, Karolaka) okazały się receptą na wielki sukces kasowy. Film był olbrzymim hitem komercyjnym: 2,5 mln widzów, 49 mln zł przychodów, prawie pół roku wyświetlania w kinach (na Wielkanoc nawet się ta wigilijna opowieść „załapała”). Może trochę na wyrost ten sukces, ale polska widownia nie jest specjalnie wymagająca.


Trudno więc było uniknąć kontynuacji. "Dwójka" weszła na ekrany w połowie listopada, więc idealnie na cały okres bożonarodzeniowy. Przepis na film jest identyczny (Wigilia, wiele wątków, rozterki miłosne), część wątków jest nawet kontynuowana, dodano kilka nowych (zdecydowanie zbyt dużo).


Najczęściej tak jest, że kontynuacja jest wielkim rozczarowanie, ale często wynika to z rozbudzonych oczekiwań, z sentymentu do „jedynki”, czy po prostu z wyczerpania się pomysłu.


Niestety z „Listy do M. 2” tak nie jest. Jest to bowiem film zły sam w sobie. Scenariusz jest pisany na kolanie. Praktycznie żaden wątek nie jest ciekawy, nawet te kontynuowane z poprzedniej części tracą swoje ciepło i urok, grzęznąć w jakiś absurdalnych pomysłach scenariuszowych. Momentami ma się wrażenie że scenariusz najgorszej telenoweli jest lepiej przemyślany. Absurdy typu:

  • spotkanie byłych małżonków na portalu randkowym,

  • unikanie operacji w Szwajcarii żeby pojechać do Zakopanego,

  • zaprószenie ognia przez pozostawionego w domu w Wigilię (!!!) niepełnosprawnego nastolatka

  • zerwanie zaręczyn bo się kogoś spotkało w centrum handlowym

są tak głupie, że aż szkoda wymieniać.


Do scenariusza dostosowali się aktorzy, którzy grają dramatycznie źle i sztywno – jakby za karę. Pal licho postacie z „jedynki” – można sobie przynajmniej przypominać ich świetnie skonstruowane postacie z 2011 roku, ale niestety do ich grona dołączają nowe gwiazdy. Poziom gry aktorskiej w tym filmie takich aktorów jak Kożuchowska, Żmuda-Trzebiatowska, Zakościelny woła o pomstę do nieba. Słaby scenariusz nie jest tutaj żadnym usprawiedliwieniem, jak aktorzy nie potrafili zbudować swojej roli, mogli zwyczajnie odmówić udziału w tej szopce noworocznej.


Żeby się nie pastwić nad tym dnem scenariuszowo-aktorskim warto napisać co jest w tym filmie pozytywne. To przede wszystkim genialna koza Malwina – znakomicie zbudowała swoją rolę na motywie ucieczki do fatalnie grających innych aktorów. Trzeba też przyznać że jest kilka momentów śmiesznych – może dwa, może trzy, ale zawsze: raz się uśmiechnąłem (Karolak ma niezły tekst), raz nawet zaśmiałem. Psia dupa.


Zwiastun:

Ostatnie posty
Search By Tags
Follow Us
  • Twitter Social Icon
bottom of page