top of page

Steve Jobs - jakiego nie znacie (ocena 7/10)


Najnowszy film o komputerowym geniuszu, i dla wielu wzorze menadżera, to obraz praktycznie teatralny podzielony na trzy długie, szczegółowe akty poprzedzające wprowadzenie na rynek nowego produktu.


Film w reżyserii Aarona Sorkina (w tym kontekście należy wspomnieć jego klaustrofobiczny obraz „127 godzin”) to dzieło szczelnie zamknięte w gabinecie menadżera i oparte na jednym wielkim dialogu ze współpracownikami. Każdy szczegół, który jest omawiany przez kluczowymi prezentacjami jest tutaj dokładnie odwzorowany. Może to powodować że część widzów będzie mocno zmęczona tym słowotokiem, tak jak nie lubimy gadania naszego szefa. Ale z drugiej strony znawcy tematu komputerowego będą mieli tutaj prawdziwy raj informacyjny.


Atutem tego filmu jest odbrązowienie samego Steve Jobsa, przez wielu uznawanego za wzór menadżera. Tymczasem nacisk w filmie Sorkina jest położony na fiasko wielu jego rozwiązań, na problemy w kontaktach interpersonalnych, nie tylko ze współpracownika ale przede wszystkim z rodziną. Szczególnie wątek córki (której dość obcesowo Jobs odmawia ojcostwa) jest tutaj mocno eksponowany odkrywając ciemną stronę charakteru Jobsa, który nawet nie potrafi się przyznać że jej imieniem nazwał sztandarowy produkt.


Steve Jobs to prawdziwy majstersztyk aktorski. Mało że wybitną kreację tytułową tworzy tutaj Michal Fassenberger. Znaczną część filmu „kradną” mu pozostali aktorzy: genialna jest Kate Winslet w roli najbliższej współpracownicy (mocno podkreślony środkowoeuropejski charakter pochodzącej z Polski Joanny). Świetnie sobie radzą aktorki grające w każdym epizodzie córkę Jobsa. Przykuwają swoją interpretacją postaci aktorzy grający współpracowników – bieżących lub byłych w kolejnych częściach (Seth Rogen, Jeff Daniels, Michael Stuhlbarg). Sposób w jaki Sorkin prowadzi aktorów, tak że w jednym filmie mamy osiem postaci wybitnych, zasługuje na największy podziw.


Jedyna wątpliwość w zachęcaniu do tego filmu dotyczy jego braku „kinowości”. Trudno jakoś specjalnie zachęcać do oglądania tego filmu w towarzystwie popcornu i gadania widzów którzy przyszli na randkę, nie na film. Wiadomo że tytuł przyciągnie wielu widzów, którzy zwyczajnie zanudzą się ciągłym dialogiem, brakiem cięć, montażu, wartkiej akcji. Raczej polecałbym ten film do obejrzenia w domowych pieleszach, może nawet z lektorem żeby łatwiej przyswajać słowotok płynący z ekranu.


Zwiastun:



 
Ostatnie posty
Search By Tags
Follow Us
  • Twitter Social Icon
bottom of page