Hugo i łowcy duchów - familijny z prostytutkami
Hugo i łowcy duchów to film (chyba) dla młodszego pokolenia. Bohaterem jest tutaj rezolutny 11latek, który pewnego razu natrafia na zielonego, sympatycznego duszka w formie uformowanego kisielu. Nie wiedzieć czemu postanawia go unicestwić, a że nasz zielony kiciel boi się muzyki Beethovena, soku pomarańczowego (nie wiadomo czemu), czerwonego koloru i miedzianych garnków nie jest to zadanie trudne. Okazuje się jednak że to nie Hugo jest prawdziwym zagrożeniem i Tom wraz z Hugo i niesympatyczną pogromczynią duchów Parzydło muszą stawić czoła zlodowaceniu. Fabuła jak fabuła jeszcze ujdzie.
Ale Tom jest mało sympatyczny i gra jak tyczka, Parzydło jest drętwa i wnerwiająca, a sympatycznego Hugo jest zdecydowanie za mało na ekranie. W efekcie film jest małą męką bo trudno komuś tutaj kibicować (agenci z wydziału pogrmoców duchów to już zupełni nieudacznicy).
Może dzieci to przeżyją, szczególnie jak polubią Zielonego, ale i tak chyba jest to mocno słabe.
Ogień nie zna się na współczesnym wychowaniu dzieci, ale film w którym główny bohater jest zaczepiany na ulicy przez kobiety lekkich obyczajów wydaje się mało edukacyjnym pomysłem. Ku przestrodze - omijajcie kina.