Ugotowany – wrzeszczący ogr w kuchni
Z tegotygodniowych premier kinowych na szczególne polecenie zasługuje film "Ugotowany" w reżyserii John’a Wellsa (nagradzane „Sierpień w hrabstwie Osage” i „W firmie”) z rewelacyjną rolą, znanego trochę z innego repertuaru, Bradley’a Coopera (zwariowany "Kac Vegas" oraz oscarowe "Snajper" i "Poradnik pozytywnego myślenia").
"Ugotowany" to historia genialnego i skrajnie ambitnego kucharza, która po trudnym dla siebie okresie (alkohol, długi, chałtura w telewizji śniadaniowej) próbuje wrócić do branży. Dążenie do zdobycia trzeciej gwiazdki w przewodniku Michelina dla swojej nowej londyńskiej restauracji do główna oś fabuły.
"Ugotowany" to prawdziwa uczta filmowa, ze znakomitą realizacją scen kulinarnych – gotowanie tutaj budzi prawdziwe emocje... wszystko wrze. Widać tu perwekcyjną pracę operatora – zdjęcia potraw są takie, że ślinka sieknie (nie polecam tego filmu przed kolacją). Prawdziwym majstersztykiem jest ukazanie apodyktycznego charakteru głównego bohatera a scena, w której ruga swój personel wręcz miażdży – nie chcielibyście mieć takiego szefa w żadnej branży.
Kuchnia tutaj przypomina bardziej spotkania na szczycie w korporacjach, a nie spokojną pracę. Jak w jakiejś restauracji przyjdzie czekać dłużej na potrawę to należy przypomnieć sobie ten film i być bardziej wyrozumiały.
Jest to zdecydowanie pokaz aktorstwa Bradley’a Coopera, który od początku przykuwa uwagę widza i trochę kradnie sukces świetnemu w drugoplanowej roli Danielowi Brühl'owi i całkiem niezłej Siennie Miller.
Ugotowany to doskonała propozycja zarówno dla fanów wykwintnego kina, jak również wykwintnej kuchni. Tylko jedna sprawa – przed filmem lepiej coś przekąsić, a jedzenie popcornu w jego trakcie to świętokradztwo.