The Walk. Sięgając chmur – emocje gwarantowane

Reżyser „Forresta Gumpa” po raz kolejny wspiął się na wyżyny swoich możliwości, dzięki czemu „The Walk: Sięgając chmur” to reżyserski i operatorski majstersztyk. Świetne zdjęcia to polski akcent - dzieło Dariusza Wolskiego…
Fabuła oparta jest na historii francuskiego artysty-linoskoczka Philippe’a Petit’a, który w 1974 roku dokonał na oczach Nowojorczyków, spektakularnego i niezwykle ryzykownego wyczynu, o którym mówił cały świat. Było mim przejście, bez zabezpieczenia, po stalowej linie łączącej bliźniacze wieże World Trade Center. Wydarzenie to zostało uwiecznione na fotografiach:

Artysta znany był z wielu ryzykownych przedsięwzięć, setek aresztowań za nielegalne występy uliczne i TYLKO jednego upadku. Po nowojorskim wyczynie, nazwanym „Największym artystycznym przestępstwem stulecia” (za który również został aresztowany – stróże prawa, to jednak smutni panowie) stał się jednym z najbardziej rozpoznawanych artystów, chętnie zapraszanym na różnego rodzaju uroczystości.
Film Zemeckis’a ma ciekawą formę narracji głównego bohatera, snującego opowieść o sobie ze szczytu Statui Wolności, z której roztacza się panoramiczny widok na Nowy Jork, miejsce głównych wydarzeń. Opowieść to jakby geneza nowojorskiego performance’u i luźna autobiografia głównego bohatera. Jej forma jest ciekawa, dynamiczna i lekka – tak jak lekkie wydaje się samo chodzenie po linie do którego Philippe był stworzony. Jest to również duża dawka humoru i wielkich emocji.

Wraz z narratorem/głównym bohaterem, przemierzamy ulice Paryża i areny cyrkowe… by na koniec dotrzeć do Nowego Jorku i wież WTC. Planowane przejście po linie to nie tylko olbrzymie ryzyko ale też gigantyczne przedsięwzięcie logistyczno-organizacyjne.

Uczestniczymy w nim od początku z zaciśniętymi kciukami i wypiekami na twarzy, kibicując głównemu bohaterowi i jego towarzyszom.
Wraz z mini borykamy się z wątpliwościami, pokonujemy trudności… jest to tak wciągające i ekscytujące, że nawet nie wiadomo kiedy docieramy do wbijającego w fotel, przyprawiającego o zawrót głowy i dreszcze finału. Przed nami… spacer po linie… ten filmowy (bardzo wiernie przedstawiony – prawdziwy trwał ok. 45 min. WOW!!!) to wypadkowa reżyserii, montażu, zdjęć i gry aktorskiej. Efekt, to kwintesencja tego, na co chodzimy do kina, czyli niesamowite emocje (pomimo iż wiemy doskonale, że się uda) i olbrzymia przyjemność z dreszczykiem. Dzięki doskonałym zdjęciom i technologii 3D mamy wrażenie, że spacerujemy po linie i sięgamy chmur wraz z niezwykłym Francuzem (pierwszy raz, potem kolejny… i kolejny)…

Wielkie ukłony i podziękowania dla całej ekipy (reżysera – Robert Zemeckis; operatora – Dariusz Wolski; aktorów: Joseph Gordon-Levitt, Ben Kingsley, Charlotte Le Bon, James Badge Dale) za możliwość przeżycia wielkich emocji na wielkim ekranie. Obraz Zeneckis’a znakomicie wykorzystuje technologię 3D, nareszcie nie jest to tylko dodatek do filmu i powód droższego biletu na seans.
Koniecznie do kin, koniecznie do IMAX
Emocje gwarantowane.