top of page

I odpuść nam nasze długi

Stuhr uradowany Trzaskowskim

Rafał Trzaskowski w pierwszej turze wygrywa wybory na Prezydenta Warszawy, a Laudyn z Jerzym Stuhrem otwierają ostatni seans tegorocznego 34 warszawskiego Festiwalu Filmowego. Co ciekawe frekwencja jest stosunkowo mierna. A film ciekawy, co prawda trafia na platformę filmową, chyba tylko w Polsce ma regularną dystrybucję (równoległą z prezentacją festiwalową). 


Bohater, który ma problem z długiem, jeszcze po wyrzuceniu go z pracy przez nieludzkiego kierownika zmiany wózków widłowych, oferuje specyficznej firmie windykatorskiej swoje usługi. Odbywa więc staż z wieloletnim pracownikiem. Metody stosowane przez windykatorów nie należą do standardowych, ale za to są nad wyraz skuteczne.


Nadspodziewanie ciekawa tragikomedia. Ma pewien problem z kompozycją scenariusza, ale w pamięci pozostają lepsze sceny. Dobre zakończenie tegorocznego, udanego Festiwalu. 


Do zobaczenia za rok. Oby!

Delegacja

Grand Prix

Zawsze tak jest, że zwycięzca festiwalu nam umknie. Lubimy więc pomysł pokazywania w ostatnim dniu nagrodzonych na specjalnych seansach. W tym roku nadrabiamy tym samym albańskiego laureata Grand Prix. Jak zwykle mamy mieszane uczucia o gustach jury.


Albania 1989 rok. Więzień polityczny jest transportowany do stolicy kraju, w nieznanym celu. Wszystko jednak wygląda, że odwilż w krajach socjalistycznych zakończy również jego więzienną gehennę. Wspólna droga z nadzorcami to okazja do ciekawych rozmów, także z napotkanymi ludźmi.


Kameralny film, który niczym szczególnym się nie wyróżnia. Gdyby nie werdykt jury zapewne przeszedłby bez rozgłosu. A tak to może pojawi się nawet w kinach. Niewątpliwą zaletą na tym etapie Festiwalu jest krótki czas trwania. Pozostał jednak pewien niedosyt.

Irina

Bułgarska surogatka

Decydujemy się na szybkie żarcie, przez co jemy najgorszy obiad przez cały Festiwal: zimne hamburgery, niedobre frytki. Trochę nam to psuje i tak kiepski, ze względu na zmęczenie i oglądanie w 10 dni 60 filmów, humor. A przed nami jeszcze nagrodzone filmy – to często poważne wyzwanie, i zamknięcie.


Dzielimy się na podgrupy. Gosia idzie na nagrodzony grecki „Jej droga”, który ja już widziałem – więc idę na bułgarski „Irina”. Wygląda na podobne – kobiece kino moralnego niepokoju.


Bohaterka zaczyna od stwierdzenia, że ma wszystkiego dość i chce umrzeć. Po czym traci pracę, nakrywa męża zdradzającego ją z siostrą, po czym mąż ulega wypadkowi, który unieruchamia go do końca życia. Dziewczyna próbuje nawet prostytucji, ale trafia na interesujące ogłoszenie prasowe mogące uratować jej sytuację finansową. Tyle, że również stosunkowo kontrowersyjną. 


Stonowane kino. Przeciętne aktorstwo – nagroda dla odtwórczyni głównej roli zdecydowanie chybiona, już dużo ciekawsza rola drugoplanowa kobiety, która chce mieć dziecko. Kilka dobrych zwrotów akcji, ale końcówka już nie przekonuje. Film, który raczej nie pojawił się w kinach, typowo festiwalowy. Do obejrzenia, ale bez rewelacji.

Harvie i magiczne muzeum

Czeska animacja

Po raz ostatni odbywamy tradycyjną drogę z Kinoteki do Złotych Tarasów. Pogoda znowu się poprawiła. W tym roku wyjątkowo była sprzyjająca. Niby się siedzi w kinie, ale to zawsze miło suchą stopą przechodzić pomiędzy seansami. Tradycyjnie w ostatni dzień wybieramy film z Rodzinnego Weekendu Filmowego – raz że lekki, dwa że krótki. Koprodukcja czesko-belgijsko-rosyjska: już samo to jest ewenementem.


Harvie jest maniakiem gier komputerowych, od których trudno go oderwać. Tymczasem budynek, w którym znajdowało się stare muzeum nadzorowane przez jego dziadka jest w niebezpieczeństwie. Doświadczenie z gier komputerowych nieoczekiwanie przyda się w realnej misji, w której nastolatkowi pomoże dziewczyna-kujonka i jego sympatyczny pies. 

 

Wyraziste postacie, stonowane poczucie humory, dobre tempo, przyzwoita animacja. Są może słabsze momenty, a całość jest oczywiście przewidywalna, ale ogląda się dobrze. W Czechach to podobno nawet hit kasowy (najbardziej kasowa animacja wszechczasów!). Dzieciaki na warszawskim Festiwalu też wyglądały na zadowolone. My już trochę zbyt zmęczeni, z ulga przyjmujemy sympatyczne zakończenie.

Diamantino

Prawie jak Ronaldo

Miły prezent od organizatorów na ostatni dzień. Na pierwszy seans puszczają film, który było tej samej porze tydzień temu. Możemy więc trochę więcej pospać, Gosia iść zagłosować w wyborach, i dojechać dopiero na 11. Odwdzięczamy się butonierką dla pań wydających bilety za akredytację.


Kończymy sekcję „Wolny duch” mocnym uderzeniem piłkarskim. Sala numer 4 w Kinotece: bardzo dużo ludzi.

Diamantino to portugalski gwiazdor piłki nożnej. Jego karierę prowadzi ojciec, a zyski z niej chcą czerpać dwie bliźniaczki. Sam bohater ma coś z psychiką, bo w trakcie meczu widzi na murawie wielkie futrzaste pieski. Ale ogólnie serce ma dobre, tyle że jest naiwny. Co wkrótce zostanie wykorzystane. W tle referendum w sprawie wyjścia Portugalii z Unii Europejskiej. 

Śmieszna, zakręcona komedia. Dobrze się ogląda. Przy okazji odkrywa wiele stereotypów o współczesnym świecie: kwestie traktowania celebrytów, uchodźcy, członkostwo w UE. Do dobrego kina dużo brakuje, ale jak na ostatni dzień – na wymęczonego rywala, idealny film na przetrwanie do ostatniego gwizdka Festiwalu.

Ziemia

Współczesny rezerwat Indian

To się musiało zdarzyć. Kino, którego nie trawimy. Minimalistyczne, wolne, przedłużone sceny. Staramy się omijać jak możemy, ale nie zawsze opis wskazuje na tego rodzaju produkcję. A wszystko przez Binoche, której filmu chcieliśmy uniknąć.

Akcja toczy się, oczywiście ślamazarnie, wśród współczesnych Indian zamieszkujących rezerwat. Pewnego dnia otrzymują tragiczną wiadomość o członku rodziny, który został powołany do służby w Afganistanie.

Z całego filmu w miarę strawny jest jedynie motyw odmowy wypłaty pełnej kwoty odszkodowania za śmierć żołnierza. Fajna rola przywódcy, który próbuje przekazać rodzinie wszelkie informacje. Na plus może jeszcze muzyka. Reszta maksymalnie usypiająca.
 

 

 

 

Soledad

Argentynka w Turynie

Mieliśmy dużo problemu, żeby zmieścić ten film w grafiku. A jak się okazało nie do końca było warto. W efekcie nie obejrzeliśmy ciekawie zapowiadającej się „Nancy”.

Historia Argentynki, która w latach 70-tych przybyła do Turynu i związała się z grupą anarchistyczno-terrorystyczną. Początkowo protestowali przeciwko planom budy kolei. Podsłuchane rozmowy skłoniły policję do aresztowań całej grupy.

Słaba narracja, przez co film się dłuży. A opowiada ciekawą historię. Do tego dochodzi zupełnie nie przekonujące aktorstwo. Rozczarowanie.
 

Gala nagród

Albańska "Delegacja"

To jest dla nas zawsze traumatyczne przeżycie. Bo nagrody dostają filmy, których nawet nie mieliśmy w planach.

 

W tym roku wygrała albańska „Delegacja”. Dużo nagród dostała grecka „Jej praca”. Dwie „Irina” na którą idziemy w niedzielę. Oczywiście ze trzy nagrody do azjatyckich Chińczyków i Koreanców.
 

My, Kojoty

Los Angeles

Jemy obiadek w „Pari Pari”. Tam już raczej ostatni raz, bo dostaliśmy niedobrego tatara z zepsutym jajkiem, i jeszcze jak zwykle czekaliśmy 40 minut.


Ja wpadłem na pół godziny, żeby zdążyć na galę, a Gosia zmęczyła cały film.

Historia pary, która przyjeżdża do Los Angeles szukać pracy.

Takie o młodych ludziach, którzy chcą żyć według własnych reguł, ale zderzają się z rzeczywistością.
 

Papa Moll i fabryka czekolady

Szwajcaria = czekolada

Zgodnie z wieloletnią tradycją aktywnie chadzamy na Rodzinny Weekend Filmowy, chociaż w ostatnie dni festiwalowego maratonu odczuwamy zmęczenie. Ale lubimy ten klimat, pełen dzieciaków. A filmy specyficzne. Dobrze, że Gosia nie podłączyła się do ładowania, bo dzieciaki by nie miały lektora ….

Papa Moll – podobno kultowy w Szwajcarii, zostaje sam z dzieciakami i nie do końca sobie radzi.

Szalona fabuła. Nie wszystko odpowiednie dla dzieci. Ale sporo śmiechu.
 

Kitka i Pan Bezsenny

Zazdrość o rodzeństwo

Łotewska animacja. Dłuższa.

Mała dziewczynka jest zazdrosna o nowo narodzonego braciszka. Wraz ze stworkiem, który nie pozwala jej spać obmyśla plan napisania listu do Świętego Mikołaja i wysłania brata z babcią na Księżyc. Kitka opamięta się, gdy usłyszy że tam nie ma powietrza i jej najbliższa rodzina może się udusić.

Całkiem ciekawa fabuła, z problemem powszechnym po narodzeniu rodzeństwa. Nie wszystko może jest edukacyjne, ale mądre dziecko zrozumie.

Animacja wyrazista, kolorowa, chociaż widać że niskobudżetowa.
 

Wtorek w poniedziałek

Zaginiony dzień

Polska krótkometrażowa animacja.

Problem w tym, że po niedzieli przychodzi wtorek, a w poniedziałek mieli wrócić rodzice. Dzieci wyruszają w poszukiwaniu zaginionego dnia.

Nawet ciekawe. Animacja co prawda przeciętna, ale dla dzieci wystarczy.
 

Robot i wieloryb

Namiastka WALL-E

Robot z mechanicznym pieskiem sobie wędruje aż natrafia na wieloryba. I tyle.

Takie sobie, ale animacja fajna.
 

Wędkowanie

Połów na nocniku

Kotek na nocniku łowi rybki, ale głównie wyławia śmieci.

Takie średnie.
 

KUM KUM

Kijanka

Czarna kijanka po odbyciu tańca synchronicznego nie może wydostać się z wody. Musi czekać na kolejny miot.

Sympatyczne, ładnie zaanimowane. Pouczające.
 

Ian

Niepełnosprawność

Bohater jest jakby z kawałków drewienek, rozpada się po zderzeniu z siatką i ląduje na wózku inwalidzkim.

Piękna animacja o potrzebie akceptacji i asymilacji niepełnosprawnych.
 

Na jagody

Pastelowo

Odbieramy bilety w Kinotece na niedzielę i przemieszczamy się na resztę dnia do Multikina. Nadszedł Rodzinny Weekend Filmowy. Zaczynamy od krótkich metraży.

Na początku opowieść o wyprawie na jagody. Krótka, prosta i sympatyczna.

Animacja jakby ktoś rysował farbami pastelowymi.
 

Tacy po prostu jesteśmy

Hazard

Sobota, przedostatni dzień festiwalu. Lekko siąpi. Parkujemy w Złotych za 35 zł, bo nie ma nigdzie miejsca.

Dokument o uzależnieniu od hazardu. Najlepsza scena to jak księgowa rozważa samobójstwo. Wstrząsające również graficzne podsumowanie kasy, którą zdefraudowała.

Kilku naszym znajomym byśmy ten film polecili (ku przestrodze), ale nie chcemy być złośliwi ….

High Life

Takie filmy to na netflixie …

Wielka pompa: pełna sala, obecność Premiera Buzka i Ambasadora Hiszpanii, przemówienia Laudyna i twórców (polska koprodukcja). A film mocno rozczarował.

Mapplethorpe

Pornofotograf

Czterysta osób, czyli zapełnione pół „jedynki”, wybrało się na biograficzny film o Robercie Mapplethorpe. Reżyser przyznał przed seansem, że produkcja trwała aż 15 lat. Mieliśmy ze względu na tematykę obawy, ale jak się okazało złudne.

Obszerna biografia, od poznania Patti Smith, poprzez pierwsze sukcesy i homoseksualne romanse, aż po tragiczną chorobę.

Film zrealizowany w dość szarym nastroju, wiernie oddający życie bohatera. Bardzo dużo odważnych scen, bez pruderii pokazane fotograficzne dzieła Roberta przedstawiające męski obraz homoseksualizmu.
Po seansie spotkanie, ale niestety z braku czasu tylko w języku angielskim.

 

Enderlezi Rising

Kosmiczny seks z gwiazdą porno

Przełazimy szybkim krokiem do Multikina, przy okazji jeszcze omawiając produkcję o gehennie w urugwajskim więzieniu. Gosia wpada tylko na pół godziny, bo inne obowiązki. A film zapowiada się intrygująco: serbskie science-fiction z gwiazdą porno w obsadzie. Jest nawet reżyser.

Astronauta zostaje wysłany na wyprawę w towarzystwie kobiecego androida, który ma mu uprzyjemniać podróż, także seksualnie. Za pomocą takiego prostego tabletu wybiera, co oczekuje od swojej partnerki podróży, której nic nie brakuje z kobiecości, a nawet została stworzona na wzór upodobań bohatera.

Punkt wyjścia bardzo fajny, ale słabo rozwinięty scenariuszowo. Pomysłów zaczyna brakować około 30 minuty, za to nawarstwiają się pytania. Film nadrabia warstwą wizualną, a także … erotyczną – Stoya nie próżnuje, tylko że jak wiadomo filmy pornograficzne to trochę inny segment. Szybko jednak robi się sztampowo, żeby nie napisać że nudno – co już by dyskwalifikowało produkcję sci-fi. Jest to co prawda próba uratowania tego w niedopowiedzianej końcówce, a przede wszystkim w skróceniu filmu poniżej półtorej godziny. Powie ktoś, że na netflixie takich filmów teraz na pęczki i będzie miał rację. Ale zawsze projekcja serbska i z taką gwiazdą zasługiwała na pokaz festiwalowy, czy też dystrybucję kinową (której raczej w Polsce nie będzie).


Dodatkowo bardzo ciekawe spotkanie z reżyserem. Największym szokiem był niski budżet, bo film jednak urzeka warstwą techniczną i wizualną (a Stoya też pewnie za darmo nie grała) oraz krótki czas produkcji.
 

Nocą przez dwanaście lat

Więzienie w Urugwaju

Przechodzimy w Kinotece na interesująco zapowiadający się dramat w ramach Pokazów Specjalnych. Jest reżyser i prawie komplet publiczności.

Historia trzech zakładników, którzy spędzili od 1973 roku 12 lat w drakońskich warunkach, więzieni, upokarzani, głodzeni. Ich gehenna kończy się dopiero po zmianach politycznych w Urugwaju.

Momentami wstrząsający dramat. Ale ma też mankamenty. Gosia się z nimi nie zgadza. Ale moim zdaniem powinno się ograniczyć do jednego bohatera, i odpuścić sobie pretensjonalną końcówkę. Ale ogólnie film pozostawia po sobie wrażenie. Ciekawe są także kariery zakładników po odzyskaniu wolności. Takie drogi życia.
 

Graniczne cięcie

Fryzjerki

Zamiast rozkoszować się Hawaną, poszliśmy obejrzeć dokument o przygranicznym zakładzie fryzjerskim. Miał być zabawny, a był poważny. Przy okazji pierwszy raz w tym roku zakupiłem bilet za 15 zł.

W przyniemieckiej miejscowości, gdzie mieszka 200 osób jest 43 zakładów fryzjerskich - „Pod Niemca”. Jednym z nich jest biznes Pani Haliny, która zatrudnia młodą fryzjerkę Andżelę. Ponieważ klientów nie ma zbyt wiele, większość czasu panie spędzają na rozmowach, rozważaniach, przekomarzaniach.

Bardzo wiarygodny obraz dwóch osobowości, z różnych pokoleń. Niemieckiemu reżyserowi udało się oddać specyfikę interakcji kobiet, a także ich charaktery (nie łatwe). Czasami robi się to dość przygnębiające, ale widać bohaterki nie bały się ukazać własnego ja. Szczególnie ostatnia scena- sylwestrowej kłótni jest dość kontrowersyjna.
Niestety po raz kolejny, z powodu braku czasu, nie zostaliśmy na spotkaniu z reżyserem.

Zanim przypłynie prom

Kuba

Wpadamy na chwilę na film kubański. Jest reżyser z ekipą.

Motyw nawet ciekawy: człowiek przenosi się w czasie i wpada na jeden dzień do Hawany. Miasta kontrastów: pięknych kobiet i nagromadzonych śmieci. Ciekawa również forma, z animacjami i dobrym montażem.

Jednak jawi nam się jako chaotyczny i męczący. Wychodzimy po 20 minutach.
 

Gitary z Carmine Street

Gadaniny w sklepie z gitarami

Pierwszy tegoroczny dzień festiwalowy bez słońca. Za to ze zwycięstwem w nocy Portland TrailBlazers nad Lakers. Dojeżdżamy na ostatnią chwilę, nawet odbiór biletów zostawiamy na później.

Dokument o właścicielach sklepu gitarowego. Dużo gadki, trochę muzyki gitarowej, kilka fragmentów o sposobie tworzenia instrumentu, a na koniec tort w kształcie gitary.

Gosia jest zachwycona, ja jak zazwyczaj przy dokumentach mam wiele wątpliwości.

Na krańce świata

Rzeź w Indochinach

Już bardzo zmęczeni dotaczamy się na ostatni seans do „jedynki”.
Nie byłoby Festiwalu bez filmu wojennego. Nie byłoby bez filmu z Gérardem Depardieu.

Koniec II Wojny Światowej. W Indochinach trwa krwawa rzeź pomiędzy francuskimi żołnierzami i buntownikami. Francuski żołnierz jest świadkiem śmierci własnego brata. Cudem ocalały poprzysięga zemstę na przywódcy wietnamskich bojowników.

Specyficzne, bo wolne, oparte na obrazie kino wojennego. Ciekawe zdjęcia, odważne sceny erotyczne (bohater odnajduje również miłość). Dla nas na tym etapie trochę zbyt męczące i usypiające. Kompletnie niepotrzebna rola Depardieu psuje odbiór całości. Na plus nieoczywiste zakończenie.

Moon Hotel Kabul

Dziennikarz w Kabulu

Po raz pierwszy tego dnia przenosimy się do Multikina na ostatnie dwa filmy.
Ten wyczaiła Gosia, co było świetnym wyborem, ale chyba bardziej przypadł mi do gustu.

Cyniczny dziennikarz publikuje artykuł o śmierci dwóch żołnierzy w Kabulu. Przed wyjazdem spędza jeszcze upojną noc z tłumaczką. Po powrocie okazuje się, że kobieta popełniła samobójstwo. Dziennikarz odkrywa jednak jej ostatnie nagranie każące wątpić w ten scenariusz. Rozpoczyna prywatne śledztwo: jedzie na pogrzeb do rodzinnej miejscowości na pogrzeb.

Intrygująca fabuła. Powolne tempo. Ciekawe aktorstwo. Trzyma w napięciu ten film, a co też ważne pozostawia niedopowiedzenia.

Świat, który uleciał na grzbiecie krowy

Przejście przez dwupasmówkę

Tytuł dłuższy od filmu.

Wariacja na temat próby przejścia na drugą stronę przy nasilonym ruchu drogowym.

Pomysłowe.

Room

Czarno-białe

Animacja krótkometrażowa. Utrzymana w czarno-białej tonacji historia dziwnego faceta zamkniętego w pomieszczeniu, jakby w kosmosie.

Gwiazda Piołun

Mali Klishchi

Mała wioska wysiedlona po awarii w Czarnobylu. Do dzisiaj pozostały tam dwie osoby: starsza pani i jej syn alkoholik. Reżyserka (Ukrainka studiująca na polskiej filmówce) dedykuje ten film własnym dziadkom, którzy zostali ewakuowani.

Uniwersam Grochów

Ostatnie dni kultowego budynku przy Wiatracznej

Ostatnie dni supersamu przy Rondzie Wiatraczna. Przetrwał 40 lat. Ukazani wieloletni pracownicy, ale także ludzie przychodzący sobie posiedzieć, czy też uliczny grajek.


Bardzo ciekawy dokument krótkometrażowy będący świadectwem końca tego kultowego miejsca na mapie Warszawy.
 

Na zdrowie!

Katar

Tym razem celowy podział: Gosię wysłałem na Heavy Trip, a sam pokatowałem się ciekawymi krótkimi metrażami.


Na pierwszy ogień animacja o kichaniu. Fajne i odpowiednie do naszego stanu zdrowia.
 

Numer 37

„Okno na podwórze”

Mieliśmy ponad godzinę czasu, a i tak znowu był problem z obiadem. Tym razem w Kulturalnej na schabowego czekaliśmy 40 minut, aż Gosia zrobiła awanturę. W ramach rekompensaty dostała darmowy deser.

Film z sekcji Wolny Duch, więc wiadomo. Czad. Tym razem gangsterska wersja słynnej historii hitchcockowskiej.

Trochę za dużo zamieszania w końcówce, ale ogólnie warte obejrzenia.
A tytuł zbliżony do naszego licznika obejrzanych filmów. Taka ciekawostka.

Więcej od życia: Kevin Aucoin

Była nawet Cindy Crawford

„Dwie sekundy” przerwy i kolejny dokument.

Historia życia jednego z najznamienitszych makijażystów.

Ciekawe, szczególnie dla zainteresowanych. Za dużo gadających głów. Na plus udział takich gwiazd jak Cher i Crawford.

Szkoła w chmurze

Internet pod strzechy

Czwartek, czyli koniec pełnego tygodnia siedzenia w kinie. Od dzisiaj to już faktycznie z górki. Przekraczamy przy okazji poziom 40 seansów.


Dokument o ciekawym pomyśle edukacyjnym hinduskiego profesora Sugata Mitra opartym na upowszechnieniu edukacji w biedniejszych krajach poprzez powszechny dostęp dzieci do Internetu. Nie do końca się to udało – szczególnie tzw. dziury komputerowe, ale pomysł godny uwagi.

Dokument przeciętny, trochę chaotycznie. Należało skrócić, wyrzucają kilak zbędnych scen.

Zawierał jednak ciekawsze myśli. Jak chociażby taka, że dorośli uczą dzieci na podstawie własnych doświadczeń, a świat się diametralnie zmienił. Albo że nie można wymagać wiedzy z pamięci, gdy każdy ma dostęp do nowoczesnych sposobów uzyskiwania informacji, czyli: „kucie” – nie, wikipedia – TAK.

Łaskotki

Pedofil

Niestety najlepszy film tegorocznego Festiwalu. Niestety, bo temat wstrząsający.


Tancerka Odette trafia do psychologa. Opowiada o traumatycznych przeżyciach z dzieciństwa, które zaważyły na całym życiu: karierze tancerki, skłonności do narkotyków, braku kontaktu z rodzicami, problemach uczuciowych i psychopatycznych.


Nie da się chyba o tym problemie zrobić lepszego filmu, co należy zadedykować wszystkim którzy próbowali, i tylko spłaszczyli temat. Realizacyjnie jest znakomicie z uwagi na rewelacyjny montaż: przeszłość przenika się z teraźniejszością, sceny dialogowe przechodzą w taniec – to prawdziwy majstersztyk.
Rewelacyjnie jest również aktorsko – co ciekawe najlepiej wypadają negatywne postacie.


Wielki film. Podobno w dużej mierze autobiograficzny reżyserki Andréi Bescond. Lepiej jednak żeby nie wygrywał jakiegoś festiwalu publiczności. Nawet braw nie wypadało bić.

Człowiek, który ukradł Banksy'ego

FUCK BANKSY

Nareszcie komplet, czyli prawie tysiąc luda na filmie. Nazwisko Banksy w tytule robi swoje.

 

W Betlejem powstał mur odgradzający zwaśnione strony, coś na wzór muru berlińskiego. Znany artysta miejski przyjechał 10 lat temu i stworzył na nim swoje dzieła, w tym najsłynniejsze obraz legitymowanego przez żołnierza osła. Właściciel ściany postanowił sprzedać to dzieło: wykruszył blok betonu i przetransportował do Europy.

 

Może to efekt wzmożonego kataru, może nieporozumień biletów, a może to po prostu słaby film – bo zmęczył mnie przeokrutnie. Wydawało się jakby trwał trzy godziny. Chaotyczna narracja, brak materiału na pełnometrażowy dokument, brak myśli przewodniej. A nade wszystko za dużo gadania, a za mało faktycznie fascynujących dzieł malarzy graffiti.

Nie zabijaj

Chirurg konta rumuńska służba zdrowia

Z tego co Gosia opowiadała to typowe kino rumuńskie ostatnich lat. Czyli jednostka kontra cały system. Tym razem w szpitalu. Śmierć spowodowana błędami i oszczędnościami. Nikt nie ujawnić nadużyć, nawet rodzice zmarłego nie wnoszą skargi. Także bohater filmu finalnie sobie odpuszcza symboliczną sceną, podobno 10 minutową, niczym Piłat umywa ręce. Pesymistyczna wizja współczesnej Rumunii. Mają się tam z tymi filmowcami, a może po prostu faktycznie jest już tak źle.


Sam film podobno dobry. Pewnie takie typowe wolne kino, z niewieloma dialogami, ale akcja powoli się toczy. Znając upodobania jury może zamieszać w Konkursie 1-2.

Jej praca

Kobieta a kryzys grecki

Wydawało się, że mamy 45 minut, więc udaliśmy się na obiad do „Pari Pari”. W połowie oczekiwania na zamówienie Gosia zorientowała się, że ma rumuński film w Kinotece. Musiała więc lecieć głodna, a i tak się spóźniła – dobrze, że w tym roku wpuszczają spóźnialskich. Ja dostałem dwa drugie dania na kilka minut przed seansem – jadłem na chybcika, a hamburger wylądował finalnie już na kolacji po powrocie do domu.

Nie miałem dużych oczekiwań co do filmu, a tym czasem bardzo miła niespodzianka. Bohaterką jest zakompleksiona kobieta, która dostaje pracę w nowym supermarkecie. Początkowo ma problemy z obsługą jeżdżącego odkurzacza, ale z czasem zdobywa zaufanie biorąc wszystkie zastępstwa i nadgodziny. Zmienia to także jej pozycję rodzinną.

Dobrze poprowadzony dramat ukazujący prawdziwe problemy kobiet w krajach typu: Grecja. To oczywiście wywołało małą feministyczną wymianę zdań podczas spotkania z reżyserem po seansie.

Euforia

Bracia: nowotwór i homoseksualizm

Jakimś cudem na trzeci film trafiliśmy razem. Kojarzył mi się z produkcją rosyjską (która chyba była rok temu na Sputniku). Jednak to dramat włoski wyświetlany w ramach pokazów specjalnych.


Matteo jest homoseksualistą, a jego brat Ettore zakompleksiony i chory na chłoniaka. Może widmo śmierci zbliży ich do siebie?


Przez długi okres pretensjonalny, rozkręca się w końcówce (ładna scena z ptakami). Finalnie jednak zbyt męczący jak na taką porę i zdecydowanie za długi.
 

Szkolny autobus

Reżyser przypłacił zdrowiem

A tymczasem Gosia trafiła na produkcję filipińską z Konkursu Międzynarodowego. Zeznała, że bardzo dobry film.


Przybył nawet reżyser, który po seansie zwierzał się, że po produkcji trafił do szpitala, z którego dopiero co wyszedł. Czyli drogo go kosztowała ta produkcja.
 

Zdecyduj się

Ojciec wychowuje niemowlaka

Prosty fabularnie, ale poruszający dramat męskiego macierzyństwa w ramach Konkursu 1-2. Kolejny przykład, że debiut może zostać znakomicie wyreżyserowany. Najciekawsze chyba jest to, że reżyserem jest kobieta: Estonka Liina Trishkina-Vanhatalo.


Pracujący w Finlandii na budowie Erik dowiaduje się po powrocie na Estonię, że zostanie ojcem. Jego partnerka Moonika jednak nie chce dziecka. Świeżo upieczony ojciec postanawia wziąć obowiązki opieki nad córką samodzielnie, nie spodziewając się jakie to będzie miało konsekwencje.


Idealny dobór scen, świetne aktorstwo, wiarygodne dialogi, a przede wszystkim chemia pomiędzy ojcem a maleństwem. Dodatkowo ciekawy zwrot akcji i otwarte zakończenie. Świetny film. Obawiam się, że nie znajdzie uznania jury ze względu na wyraźnie antykobiecą wymowę. Tak, kobieta też może być wyrodną matką, a często to mężczyzna okazuje się bardziej odpowiedzialny.
 

Zbyt Piękna: Nasze Prawo do Walki

Kubańska bokserka

Połowa festiwalu za nami. Powinno być z górki. A tymczasem środa okazała się pełna pomyłek i nieoczekiwanych emocji.
Dobrze wyposażeni w prowiant (kanapki, napoje) w ostatniej chwili dotarliśmy na poranny dokument.

Opowiadał o perypetiach 39-letniej bokserki z Kuby, gdzie damski boks jest zakazany. Namibii Flores Rodriguez marzy jednak o występie na Igrzyskach w RIO i o medalu dla swojego kraju.

Mamy odmienne oceny tego dokumentu. Gosia była wręcz zachwycona. A moim zdaniem temat nie wykorzystany, bezsensowne sceny nic nie wnoszące typu zakupy w warzywniaku.

Ja jeszcze odbieram bilet po seansie, a Gosia już poleciała do Multikina. I tutaj zrodziło się pierwsze nieporozumienie, bo okazało się że mieliśmy wybrane inne seanse na 11. Gosia myślała, że ja się spóźniłem, a je że Ona gdzieś zaginęła. W efekcie obejrzeliśmy dwa różne filmy. Na szczęście oba dobre.

Barbarzyńcy

Urocza Lily-Rose Depp

Na zakończenie dnia jeszcze jeden pokaz specjalny w głównej sali Multikina. I znowu frekwencja nie powala, a film zapowiadał się ciekawie już biorąc pod uwagę obsadę i zachęcający plakat.

Letni obóz gdzieś na francuskich „Mazurach”. Młodzież głównie zajmuje się wieczornym uprawianiem seksu w samochodach. Jednak powszechny postrach budzi rzekomo grasujący w okolicy lampart. Laura ma chwilowo inne problemy – giną jej intymne elementy garderoby. Jednak gdy zaginie również kolega, której odmówiła seksu podejrzenia padną na nią samą. Jej prywatne śledztwo prowadzi jednak do znanego pisarza Paula, który szwenda się w okolicy.

Pierwsza część filmu jest intrygująca i trzyma ciekawy klimat. Jednak końcowe rozwiązania trochę rozczarowują. Za to świetna Depp trzyma poziom przez cały film i to głównie ze względu na nią warto obejrzeć.

Brawa – bardzo nieśmiałe.

Kto ci zaśpiewa

Zablokowana piosenkarka i jej fanka

Co prawda wtorek, ale pokaz specjalny o godz. 18.30. na głównej sali Multikina. A z frekwencją słabiutko. Czyżby jednak jakiś protest feministyczny? Bo film typowo kobiecy.


Lila Cassen – popularna wokalistka, od 10 lat, czyli od śmierci matki - nie występuje i nie nagrywa niczego nowego. Dodatkowo po wypadku popada w demencję. Jej menedżerka naciska na trasę koncertową, ze względu na topniejący majątek. Tymczasem fanka Lili – Violetta właścicielka klubu karaoke idealnie naśladuje śpiew Cassen. Sama jednak ma problem z dorastającą córkę, która uznaje ją za nieudacznika.


Fabuła jest stosunkowo przewidywalna. Jednak w końcówce zaserwowano kilka zwrotów akcji. Problem w tym, że niepotrzebnie przedłużają one ten bardzo wolny, minimalistycznie zrealizowany film. Kilka razy mógłby się skończyć, a trwa aż do zbyt pretensjonalnego zakończenia.
Mnie osobiście bardzo męczył w końcówce. Gosi jednak się wielce spodobał.

 

Mihkel

Przemyt narkotyków w żołądku

Przechodzimy do Multikina dyskutując o facjacie tytułowego bohatera filmu „Mrzyj, monstrum, mrzyj”. Gosia dostrzega również podobieństwo do męskich organów płciowych.

Docieramy do Multikina na kolejny film z Konkursu 1-2. Jak się okazuje debiutanci robią coraz lepsze produkcje, czego dowodem powstały w koprodukcji Islandii, Estonii i Norwegii dramat o przełożeniu dziecięcej przyjaźni na szemrane interesy w dorosłym życiu.

Islandia jako pierwsza w 1991 roku uznała niepodległość Estonii. Igor i Mihkel byli wówczas zaprzyjaźnionymi dzieciakami, zakochanymi w tej samej dziewczynie. Lata później Mihkel jest szczęśliwym ojcem. Igor załatwia mu interes – trzeba przewieźć walizkę do stolicy Estonii. Na miejscu okazuje się, że zadanie jest o wiele trudniejsze i ryzykowne: przesyłka będzie inna i cel podróży także.

Podobny moty był w popularnym kilkanaście lat temu filmie „Maria łaski pełna”. Scenariusz jest więc przewidywalny, zresztą to bardzo znana sprawa na Islandii. Twórcom udaje się jednak podtrzymać napięcie, w czym duża zasługa dobrych interakcji pomiędzy bohaterami. Pojawia się zresztą jeszcze jedna ważna postać.

Ciekawy, dobrze zrealizowany film, który może dostać jakieś wyróżnienie od jury w Konkursie 1-2.

Po filmie raczej przeciętne spotkanie z twórcami.

Mrzyj, monstrum, mrzyj

Obcięte głowy i potwór z facjatą waginy

Godzinna przerwa, którą pożytkujemy na obiad we włoskiej knajpie i układanie planu filmów na kolejne dni festiwalowe.

Zamiast na turecki „Dom”, którego recenzja sugeruje nudy idziemy na całość – już tytuł znamionuje emocje godne Konkursu Wolny Duch.

Ale i tak niektóre sceny nas szokują. Zaczyna się od poderżniętego gardła, a później jest równie krwawo. W końcówce nawet pojawia się tytułowe monstrum, którego stylizacji nie powstydziłby się Obcy z kosmosu.

Problem w tym, że fabularnie jest wolno i nużąco, w typowym dla kina południowoamerykańskiego klimacie. Dla nas to jednak zbyt wydziwnione kino. Ale szacunek za wynajdywanie takich filmów.

Paul Sanchez powrócił

Hejt na francuską policję, czy komedia kryminalna?

Znowu z wywieszonym językiem przemieszczamy się z Kinoteki do Multikina, żeby zdążyć na kolejny film. Przypominają się czasy, gdy seanse były rozlokowane tak, że trzeba było dojeżdżać komunikacją miejską. Teraz to luzik, w porównaniu do tamtych czasów.

Francuskie kino to zawsze czynnik ryzyka. Nie mamy więc pozytywnych oczekiwań, i niewiele się mylimy.

Prezentowany w ramach konkursu międzynarodowego thriller kryminalny francuskiej montażystki (chyba powinna pozostać przy tym fachu) Patricia Mazuy.

Paul Sanchez zamordował swoją żonę, czwórkę dzieci, i spalił posiadłość. Po 10 latach ponownie pojawia się w okolicy. Śledztwo prowadzi młoda policjantka pod okiem nieudolnego komisarza.

Momentami wygląda to na komedię, bo czynności stróży prawa są dalekie od standardowych procedur. Gorzej jak to groteska na francuską policję. Gatunkowo film jest niespójny, wyraźnie szwankuje właśnie reżysersko. Są ciekawsze momenty, dzięki czemu ogląda się bezboleśnie – no chyba że to 24 film w przeciągu 5 dni.

Cyrk Rwanda

Czeska Afryka

Wtorek. Już nawet prowiantu nam brakuje. Gosia musiała przed pierwszy filmem lecieć po kanapki.
Pogoda bez zmian – bynajmniej nie kinowa. Parkujemy – płacimy za cały dzień, ruszamy do Kinoteki i odbieramy bilety na kolejny dzień.
Dzień jak co dzień, czyli rozpoczynamy od dokumentu. Moim daniem znowu kiepskiego, ale Gosi się podobał ze względu na tematykę.


Czeski cyrkowiec Rosťa Novák spotyka dwóch afrykańskich pasjonatów skoków na trampolinie. Sam leci do Rwandy żeby zebrać większy zespół. Afrykańscy cyrkowcy mają trochę inne podejście do pracy, cyrku i życia od Czechów.


Bardzo żałujemy, że nie mogliśmy zostać na spotkaniu, bo przyszła cała ta afrykańska ekipa cyrkowców.
 

Moje arcydzieło

Świetny zwrot akcji

Znowu biegiem – tylko 3 minuty na przejście. Ale na szczęście jest sporo wolnych miejsc.

 

Duże oczekiwania, bo film w reżyserii ubiegłorocznego Filmu Otwarcia „Honorowy Obywatel” (kiedyś to były filmy otwarcia).

 

Opowiada o malarzu, który stracił na popularności. Jego przyjacielu i dziennikarzu, który nie nadaje się na artystę – co podobno jest dobrą cechą. Malarz zostaje potrącony przez ciężarówkę i w ciężkim stanie trafia do szpitala.

 

Pierwsza część filmu jest trochę przegadana i nużąca. Ale potem następują rewelacyjne zwroty akcji. Brawo za pomysł. Do tego świetne dialogi: „co sądzisz na temat śmierci? Jestem przeciw …”.

7 uczuć

Sentymentalnie o dzieciństwie

Udało nam się w końcu coś zjeść, co prawda na szybko i w McDonaldsie, ale w końcu, bo do tej pory wszystko z językiem na wierzchu.

Spotkaliśmy też po raz pierwszy w tym roku Laudyna, Gosia nie omieszkała go poprzeć w aferze „końcówkowej”.

Laudyn zapowiedział film i spotkanie po nim z twórcami i aktorami – miała przyjść Kasia Figura. Niestety nie mogliśmy zostać.

 

„7 uczuć” to niezwykle ważny i inteligentny film, przenoszący w czasy także naszej młodości szkolnej. Znakomicie oddano klimat podstawówki lat 80-tych ubiegłego wieku. Strzałem w dziesiątkę był pomysł z odgrywaniem ról dziecięcych przez plejadę polskich gwiazd aktorskich. Genialnie wypadają drugoplanowe role Muskały i Mastalerza. Ale dobrze też wypada nawet Karolak (najgorzej Chyra). Jest trochę mankamentów – słabe rozłożenie akcentów rodzinno-szkolnych, niepotrzebne powtarzanie scen (dopływy Nilu). A największą wtopą jest zupełnie nie pasujący do filmu zwiastun. Bo to żadna komedią – to smutny, sentymentalny dramat o miałkości egzystencji człowieka.

 

Może i lepiej, że musieliśmy lecieć na kolejny seans, a nie zastanawiać się nad przesłaniem Koterskiego.

Nasz kandydat do nagrody w Konkursie Międzynarodowym. Może się uda.

X - WYXREŚLENI

Odwrócone do góry nogami

Porywający: i realizacyjnie, i scenariuszowo węgierski kryminał z elementami dramatu rodzinnego. Klimatem przypominający kino skandynawskie. Fantastyczne zdjęcia (odwrócony obraz miasta), dopasowany dźwięk, utrzymany klimat, poprawne aktorstwo.


Bohaterem jest najlepsza w mieście policjantka śledcza, czerpiąca na paranoję po samobójstwie (?) męża. Akurat miastem wstrząsa seria podejrzanym samobójstw. Policjantka nie ma wątpliwości – to morderstwa. Ale w okresie przedwyborczym jej zwierzchnicy nie chcą o tym słyszeć – szczególnie że dziewczyna nie jest w stanie wejść do pomieszczenia, gdzie dokonano rzekomej zbrodni. Ważna w całej układance jest jeszcze córka policjantki.
 

Świetny film, który powinien w cuglach wygrać Konkurs 1-2, ale zapewne jury będzie kierowało się innymi czynnikami, i wygra jakiś film azjatycki.
 

Lajko - Cygan w Kosmosie

Kto z Gagarinem?

Szalona węgierska komedia, w trochę innej wersji ukazująca lot pierwszego człowieka w kosmos.

Ljko już jako dziecko wysłał matkę w kosmos w wiejskim wychodku. Jako dorosły w wyniku niespodziewanych zdarzeń ma rywalizować o miejsce w rakiecie z Gagarinem. Ale rywali ma nie byle jakich np. niemiecką faszystkę babo-chłopa.

Żartów starcza na niecałą godzinę. Jednak dobry nastrój pozwala wytrwać do końca filmu. Oczekiwania były może odrobinę większe, ale w przypadku takich komedii nie zawsze można liczyć na utrzymanie wysokiej formy komediowej przez cały film.

Klub kanibali

Kilofem podczas seksu

Tytuł zapowiadał niezłą jazdę i faktycznie „działo się”. Kandydaci na ludzkie mięso są zarzynani podczas gorącego seksu toporem. Ale przyjdzie Kryska na Matyska, czyli na parę małżeńską urządzającą orgie z kanibalskim wyszynkiem dla nowobogackich.

Wizualnie było ciekawie. Ale fabularnie kiepściutko – nie udało się dorobić do tych mocnych scen ideologii.


No cóż – Konkurs Wolny Duch w tym roku na odpowiednim „poziomie”. Gdzie ten Laudyn te filmy wynajduje?

Z biegiem Okawango

Afgańska przyroda

Rozpoczynamy cały tydzień urlopowy z Festiwalem. Pogoda piękna, słoneczna. Tym razem bez problemów z parkowaniem, bo już trzeba płacić.

 

Dokument o niezwykłej afrykańskiej przyrodzie dorzecza kotliny Kalahari. Bohaterem jest podróżnik zafascynowany do dziecka przyrodą afrykańską. Ładne zdjęcia, ciekawe ujęcia operatorskie. Ale narracyjnie bardzo nierówno, wręcz nudno, bez przesłania.

 

Wyszedłem w połowie. Gosia została do końca. Także na spotkanie z reżyserem, który zwracał uwagę na kosztowne zdjęcia podwodne.

Anioł Stróż

Duńska hipnoza i manipulacja – tydzień przed wyborami w Polsce

Na koniec dnia bardzo ciekawy thriller w klimacie skandynawskim.

Dania kilka lat po okupacji. Dochodzi do dwóch napadów na bank. Młody śledczy podejrzewa przestępstwa dokonane przy użyciu hipnozy. Zwraca się więc o pomoc do psychiatry wyszkolonego w Polsce.

Po seansie ciekawa dyskusja z reżyserem, który stwierdził że to film o manipulacji i każdy w Polsce tydzień przed wyborami powinien go obejrzeć.

Istota świata

Rosja na plus, ekolodzy na minus

Rosyjskie kino nie zawodzi. Listopadowy Sputnik zapowiada się intrygująco.

Egor pracuje na farmie, gdzie nie do końca legalnie hoduje się zwierzęta. Oddany pracy, pokłócony z matką, na której pogrzeb nawet nie pojedzie. Chyba bardziej kocha zwierzęta niż ludzi. Tymczasem w okolicy pojawiają się aktywiści „zielonych”.

Utrzymany w takich typowym rosyjskim klimacie (bimber ponad wszystko) film, z bardzo dobrymi scenami ze zwierzętami. Fabuła trochę jest zbyt uboga i film traci tempo w drugiej części. Motyw z ekologami jednak niezwykle trafny.

W nowej skórze

Powrót Ewy

Hiszpański dramat w sekcji filmów 1-2. Widać było brak doświadczenia reżyserki – francuskiej aktorki Alix Gentil, której jest to pierwszy film pełnometrażowy. Nie poradziła sobie z tematem, całe budowane napięcie nie ma żadnego ujścia.

Ewa powraca po kilku latach nieobecności do domu rodzinnego. Chłodno przyjęta przez rodzinę, szczególnie siostrę, skrywa jakąś tajemnicę. Przez 7 dni (tak podzielono ten film) powoli odkrywamy przeszłość i okoliczności wyjazdu bohaterki. Rozwiązanie będzie co najmniej rozczarowujące.


To minimalistyczne kino, z wieloma nudnymi i przeciągniętymi scenami. Reżyserka chyba sama nie wiedziała co chce przekazać, a symbolem jest scena w połowie, gdy cała rodzina jakby chciała skonsumować bohaterkę w widelcami i nożami w ręce.


Nieśmiałe brawa.

Czarodziej

Miało być mroczno, dynamicznie

Jak zapowiadał reżyser przed seansem miało być mroczno, z dynamiczną końcówką. Czekaliśmy na te zakończenie ale było równie rozczarowujące, co cały ten austriacko-szwajcarski film.

Szwankowała przede wszystkim fabuła. Losy kilku dziwnych postaci: niewidoma ze swoim opiekunem psychoterapeutą, matka opiekująca się sparaliżowanym synem poszukująca miłości, szkolna pielęgniarka i oddany jej brat, prostytuujący się chłopak – były słabo ze sobą powiązane. Klimat faktycznie był mroczny, z ciekawymi ujęciami, ale bez intrygującej fabuły był to jedynie przerost formy nad treścią. Rozczarowanie, ale spodziewane, bo wybraliśmy ten film ze względu na korzystny grafik.

Odnotować trzeba jeszcze wpadkę organizatorów - przez kilkanaście minut nie było polskich napisów.

Niebeskie Chachary

RUCH, RUCH – CHAKAES!

Jeden rzut oka na publiczność i już wiadomo, że nie jest to typowy film festiwalowy. Po seansach są nawet śpiewy kibicowskie.

 

Reżyser (kibic Ruchu i montażysta „Skazanego na bluesa”) dotarł do środowiska kibiców i filmował ich przez 10 lat. A to były ciężkie czasy dla Ruchu i pod kątem sportowym (z nieba – walki o mistrzostwo, do piekła – spadku z ekstraklasy) i kibicowskim (akcja policyjna przeciwko Psychofanom). Udało się jednak zmontować znakomity materiał – to chyba najlepszy film o kibicach piłkarskich, jaki powstał w Polsce. Nie unika trudnych tematów (gangsterski charakter grup pseudokibiców), ale także balansuje ukazując atmosferę sektora, wyjazdów, rozmów pomiędzy kibicami, a nawet komiczne dyskusje (rozważania pod stadionem Polonii Warszawy o aktorkach hollywoodzkich). Byłby to film kompletny, gdy nie opowiadał akurat o Ruchu Chorzów … Ale to żart, każdy kibic odnajdzie klimat swojego środowiska.

 

Po filmie było spotkanie z reżyserem, ale raczej rozczarowujące. Za to film staje się faworytem tegorocznego głosowania publiczności (no chyba że byli również wrogowie Ruchu).

Tajwan: Heavy Metal i polityka

Za dużo polityki, za mało metalu

Krótka przerwa i przeprowadzka na kolejny dokument, który zachęcał tytułem. A zniechęcał azjatyckim klimatem.

 

Wokalista zespołu metalowego zostaje członkiem tajwańskiego parlamentu. Niestety trochę za dużo gadaniny o polityce i geopolityce: Tajwan a Chiny. A za mało muzyki. Wyszedłem w połowie żeby zdążyć na „Niebieskie Chachary”. Gosia została do końca i podobno było więcej metalu.

Koncert na dwoje

Maksymiuk i żona

Trzynastego przeżyliśmy. Czas na kolejny dzień, na który mamy ażA siedem biletów. Pełnych siedmiu filmów nie uda się obejrzeć, ale zapowiada się bardzo intensywny dzień.

Pogoda się nie zmieniła – słonecznie i ciepło. Sytuacja parkingowa również – musimy zostawić samochód na płatnym postoju pod Złotymi Tarasami.

 

Rozpoczynamy serią dokumentów. Na ekranie pojawia się bohater i od razu zaczyna mówić o muzyce. Jak ktoś się nie zna to dopiero w połowie dowie się, że to słynny polski kompozytor Maksymiuk. Takiej gwiazdy nie trzeba przedstawiać. Ale okazuje się, że sukces zawodowy to także zasługa jego żony Ewy.

Bardzo ciekawie zrealizowany dokument. Maksymiuk żyje muzyką, ale ma też duży dystans do życia i pokorę. Jego rozmowy z Ewą są równie ciekawe. To taki koncert na dwoje. Jest też trochę muzyki poważnej i życie kompozytora od kuchni.

 

Udany początek festiwalowej niedzieli.

Weekend w Scarborough

Związek nauczyciela z uczniem

Kilkanaście minut przerwy i zakończenie dnia w głównej sali Multikina. Tym razem trochę słabsza frekwencja.

 

Dwie pary przyjeżdżają na weekend do nadmorskiego hotelu. Wiele ich łączy – różnica wieku, cel przyjazdu, funkcje jakie pełnią: nauczyciel i uczeń. Różnica jest jedna: w pierwszej parze starsza jest kobieta nauczycielka, w drugiej facet nauczyciel.

Film ma świetną kompozycję, dzięki czemu znakomicie trzyma w napięciu. A na końcu zaskakujące rozwiązanie.

Także wizualnie jest bardzo ciekawe: ładne zdjęcia i sprawny montaż. Dobre również rozłożenie akcentów. Minimalnie zawodzi tylko aktorstwo, które jest nierówne. Ciekawe i odważne sceny erotyczne.

 

Trochę szkoda, że nie mieliśmy już siły na spotkanie z reżyserem. Jednak dobry film na koniec przeważył szalę dnia na jasną stronę, pomimo kompromitacji z filmem otwarcia.

Upadek Amerykańskiego Imperium

Zjawiskowa Maripier Morin

Godzinna przerwa. Spożytkowana na uzupełnienie płynów i shejtowanie Filmu Otwarcia.

Z duszą na ramieniu idziemy na kolejną produkcję, bo trwa ponad dwie godzinny.

 

Absolwent filozofii musi pracować jako kurier. Jego dziewczyna – rozwódka z dzieckiem ma już dość minimalistycznego, antymaterialistycznego podejścia do życia. Decyduje więc o zerwaniu. Kurier po tej rozmowie jest świadkiem napadu na sklep i przywłaszcza sobie torbę pełną pieniędzy. Pokusa jest olbrzymia: rozpoczyna szaleństwo do zamówienia luksusowej call girl. Jednak pieniądze okazują się trefne i nie tak łatwo będzie je wyprać. Z pomocą przychodzi recydywista i prawnik specjalizujący się w rajach podatkowych, a przede wszystkim poznana prostytutka. Po piętach depcze im jednak upierdliwy duet policyjny i mafijni właściciele łupu.

Świetny scenariusz, dynamiczna akcja, wyraziści bohaterowie. Kibicujemy im, chociaż nie działają oni o końca zgodnie z prawem. Znakomity film, świetna odtrutka po izraelskim Filmie Otwarcia.

 

Szkoda tylko, że nie było czasu na spotkanie po filmie, bo gościem była odtwórczyni roli call-girl, która wyglądała zjawiskowo.

Tramwaj w Jerozolimie

Kompromitacja

Trzy minuty na przejście do głównej sali Multikina. Cudem odnajdujemy dwa miejsca, bo seans wysprzedany. W końcu jedyny pokaz „publiczny” Filmu Otwarcia.

Kompromitacja Organizatorów. Film zupełnie nie nadawał się na to, żeby otwierał Festiwal. W trakcie seansu wyszło ponad 30 osób. Tak masowego exodusu jeszcze nie było. Żenująca decyzja o wyborze filmu otwarcia.

Eter

Metafizyczny Zanussi

Godzinna przerwa. Zjedliśmy tak obfity obiad, że do końca dnia chciało nam się tylko pić.

 

Premiera najnowszego filmu Krzysztofa Zanussiego. Był sam reżyser. Jaka szkoda, że nie mieliśmy czasu żeby zostać na dyskusję.

 

Film opowiada historię lekarza, cudem ocalonego od plutonu egzekucyjnego za spowodowanie śmierci młodej dziewczyny na początku ubiegłego wieku. Po ucieczce z zesłania lekarz rozpoczyna badania na użyciem eteru. Nauka kontra zabobony. Tuż przed wiszącą w powietrzu pierwszą wojną światową badania mogą mieć ogromne znaczenie.

 

Zanussi nie byłby sobą, gdyby nie przygotował religijno-metafizyczne zwrotu akcji w samej końcówce. Z jednej strony tłumaczy całą fabułę, z drugiej jest może zbyt dosłowny. Wrażenie po filmie pozostaje jednak pozytywne. Szkoda tylko, że trwał tak długo i z językiem na wierzchu musimy lecieć na kolejny seans.

Wielki Mistyczny Cyrk

Brazylijska Kamasutra i Dawid Ogrodnik

Szybkie śniadanie w „Pari, Pari” - za 25 zł od łebka, z zimną jajecznicą, i na styku jesteśmy na ciekawie zapowiadającym się brazylijskim kandydacie do Oscara. Z Vincentem Casselem i Dawidem  Ogrodnikiem.

 

Niestety spore rozczarowanie. Wizualnie i kostiumowo znakomite. Świetna scena erotyczna na początek niczym z Kamasutry. Potem jednak fabuła bardzo rwana – przeskoki czasowe, zmiana bohaterów. Nie udało się ukazać stu lat tradycji cyrku.

Braw nie było.

 

Największą zagadką pozostanie jak brazylijski reżyser wypatrzył Ogrodnika, który notabene wypadł przyzwoicie.

Festiwal Tańca

Po godzinie …

Sobota, trzynastego. Oczywiście zero miejsca do zaparkowania w okolicy. Docieramy na styk, rzutem na taśmę odbierając siedem (to rekord!) biletów na niedzielę.

 

Raczej nigdy tak nie robimy, ale wychodzimy w połowie filmu. Nie tylko dlatego, że śpieszymy się na następny do Multikina. Ale głównie ze względu na nużącą formułę. Tylko tańczą i gadają o tańcu. Może jak ktoś jest wielkim zwolennikiem tańca – to OK. ale i tak góra na pół, a nie na półtorej godziny.

 

Przynajmniej mamy czas na śniadanie w Złotych Tarasach.

Anioł

Senegalska gazelo-prostytutka i gwiazdor kolarstwa

Nie dla nas impreza otwarcia, czekamy więc aż do 21.30 na ciekawie zapowiadający się dramat belgijski o kolarzu. Okazuje się bardziej o prostytutce i jej spotkaniu „towarzyskim” z gwiazdorem.

 

Przed seansem reżyser ostrzega, że operator był cały czas pijany i lepiej oglądać film z tylnych rzędów. Ale i tak jest prawie komplet.

 

Utrzymany w bardzo tajemniczej formie dramat ukazujący właściwie jeden wieczór z życia dwóch osób. Ciekawy realizacyjnie, chociaż narracyjnie trochę zbyt ciężki. Mamy mieszane wrażenia.

 

Ponieważ robi się już późno rezygnuje z pozostania na dyskusji z reżyserem, która może wniosłaby wiele nowego.

Dwa bilety do domu

Sierotka i Ojciec

Szybki transfer z powrotem do Multikina. Na szczęście przeciągnęło się spotkanie po filmie ”7 Uczuć”. Dołączyła też po piątkowym dniu pracy Gosia.

 

Unikamy rosyjskich filmów ze względu na listopadowy Sputnik, ale tym razem pasował nam do grafiku. I był to strzał w dziesiątkę. No może w siódemkę.

 

Wychowanka sierocińca zaczyna nowe życie: dostaje od państwa mieszkanie, zakochuje się w chłopaku. Jednak jej szczęście szybko się kończy: chłopak z nią zrywa, a przypadkiem dowiaduje się, że wcale nie jest sierotą, a do sierocińca trafiła w wyniku tragicznych wydarzeń. Uzbrojona w pistolet jedzie się zemścić.

Dwie świetne kreacje aktorskie: głównej bohaterki przez cały film i poszukiwanego rodzica przez drugą połowę. Znakomite ujęcia operatorskie. Historia może prosta, przewidywalna i przerysowana, ale sprawnie, dynamicznie opowiedziana.

 

Pierwsze brawa po seansie na tegorocznym festiwalu.

Królowa strachu

Teatr jednej aktorki

Godzina przerwy i spacerek do Kinoteki.

 

Film oblegany zapewne ze względu na nagrodę na festiwalu Sundance dla Valerii Bertuccelli. To jej autorski projekt: dominuje na ekranie, będąc zarówno reżyserką i scenarzystką. Takie łączenie ról najczęściej nie wychodzi filmowi na dobre, i tutaj niestety jest podobnie.

 

Bohaterka filmu Robertina jest popularną aktorką (alter ego Bertuccelli?) tuż przed nową premierą. Ciągle jednak coś ją trapi: a to awaria prądu, a to nieporządek w ogrodzie. Pomimo prób do premiery wyjeżdża odwiedzić swojego chorego przyjaciela – homoseksualistę – to prawie połowa filmu. Po powrocie czeka ją premiera, której panicznie się obawia. Wszystko dobrze, ale zupełnie nie wiadomo z czego wynika ten kluczowy dla filmu feler bohaterki.

 

Oprócz tego, że fabularnie jest ciężko to również realizacyjnie film jest monotonny, momentami przegadany, a momentami pozbawiony dialogów. Wiele jest niedopowiedzeń (wyjazd do chorego przyjaciela), a końcówka jest maksymalnie przeciągnięta. Ciężki film, w dodatku bez jakiegoś istotnego przesłania. No chyba że wszyscy celebryci przeżywają takie katusze, jak bohaterka.

Ruben Brandt, Kolekcjoner

Szalona węgierska animacja

Dłuższa przerwa. Spacer z Kinoteki do Multikina. Sushi na obiadek. Trochę czasu na napisanie o pierwszych dwóch, jakże odmiennych filmach.

 

Tym razem szalona węgierska animacja. Niezwykle plastyczna i bogata w akcję. Może nawet trochę się za dużo dzieje.

W Paryżu atrakcyjna dziewczyna dokonuje zuchwałej kradzieży. Po piętach depcze jej amerykański policjant o swojskim nazwisku Kowalski. Dziewczyna okazuje się kleptomanką i trafia do psychoterapeuty. Tyle, że lekarza dręczą koszmary. Razem z innymi pacjentami obmyślają więc plan wielkiej kradzieży. Przenoszą się po całym świecie, w najlepiej strzeżonych miejscach dokonują kolejnych rabunków kompletując kolekcję, która ma uspokoić nocne koszmary lekarza.

 

Animacja jest wręcz zachwycająca. Przywodzi na myśl takie produkcje jak „Sin City”. Niesamowite że powstała w węgierskiej produkcji zrealizowanej przez słoweńskiego reżysera. Momentami może trudno nawet nadążyć za akcją. Idealny film na sekcję Wolny Duch.

Heavy Trip

CZAD!!!!

Dosłownie kilka minut wytchnienia i parę metrów do innej sali w Kinotece.

Film z opisu i tytułu zapowiadał się ciekawie, ale wiadomo jak to jest z sekcją Wolny Duch.

Amatorska grupa metalowa z wiejskiego środowiska w Finlandii. Wokalista – syn hodowcy reniferów, gitarzysta pracujący w domu opieki społecznej. I pozostała dwójka: basista mający w głowie wszystkie motywy muzyczne i perkusista ze skłonnościami do utraty przytomności. Długowłosi, wyzywaniu przez miejscową młodzież od homoseksualistów. Nie tak łatwo grać w metal w takich okolicznościach. Z drugiej strony inspiracją może być nawet maszyna do przetwórstwa mięsa.

Chłopaki grają taką muzę, że renifery same chcą się zabić. Ale nie byli jeszcze na żadnym koncercie, a w miasteczku króluje wykonawca dużo spokojniejszych melodii. Czy przypadkowa wizyta, początkowo postrzeganego jako urzędnika unijnego, przybysza odmieni te słabe perspektywy.

Ten film to gratka dla fanów muzyki mocnego brzmienia, bo jest jej dużo i na wysokim poziomie. Pod względem gatunkowym to szalona komedia, z wieloma udanymi pomysłami i kilkoma przesadzonymi. Słabsze momenty i przewidywalna fabuła nie przeszkadzają jednak w odbiorze. Takie filmy tylko w sekcji Wolny Duch na Warszawskim Festiwalu Filmowym. Trzeba wypatrywać tego tytułu na liście głosowania publiczności, bo musi zjednać sobie powszechną sympatię. A tak na marginesie – to jest nawet „furtka” na kontynuację.

Pierwszy hit tegorocznego Festiwalu. Nawet ciężko będzie przebić. AVE METAL!

Agawa – duch narodu

Tequila

Piękny, słoneczny, ciepły piątek. W tym roku zapowiada się ładna festiwalowa pogoda. Z jednej strony żal siedzieć w kinie, z drugiej nie trzeba dźwigać jesiennych kurtek.

 

Odbiór akredytacji bezproblemowy, chociaż w poprzednich latach można było odbierać dzień wcześniej. Z kolei z odbiorem biletów bywały problemy, bo system nie zawsze działał. W tym roku wszystko elegancko i spokojnie można było udać się na pierwszy dokument z bagażem 12 biletów na dwa pierwsze dni festiwalowe.

 

Agawa jest o tyle ciekawa, że produkuje się z niej alkohol, którego jednym z rodzajów jest słynna na całym świecie tequila. Dokument ukazuje sposób zbierania, destylowania, pokazuje również ludzi, którzy parają się tym zajęciem. Niestety robi to bardzo chaotycznie, w nieuporządkowanie, nie wiadomo co jest myślą przewodnią. Popada nawet w rozważania natury finansowej, klimatycznej, czy wręcz egzystencjonalnej. Ale jest to na poziomie, że śnieg spadł po raz pierwszy od 30 lat, co ma być dowodem na … globalne ocieplenie.

Także realizacyjnie jest bardzo przeciętnie. Dominuje głos z offu, który opowiada widzowi o kolejnych aspektach poruszanych w filmie. Dominują statyczne obrazy przyrody, a wtykane są stare zdjęcia, a nawet animacje ukazujące proces produkcji. Jest to bardzo nie uporządkowane, tak jakby twórcy wiedzieli że musza uatrakcyjnić wizualnie film, ale nie bardzo mieli myśli przewodniej jak to zrobić.

Mimo krótkiego czasu trwania jest cała masa scen i wątków niepotrzebnych, typu jakieś dziecko rzucające kamienie do rzeki, czy zagubiona sarenka przygarnięta przez jednego z bohaterów. Są momenty gdy wydaje się, że film ma o kimś konkretnym opowiadać, ale po naszkicowaniu jego charakterystyki postać ta praktycznie znika.

 

Reasumując – pierwsze duże rozczarowanie na sam początek.

34. Warszawski Festiwal Filmowy

Ponad 20 lat

Aż strach liczyć, która to już przygoda z październikowym festiwalem. Ale niestety ponad dwudziesta.

Najważniejsza impreza filmowa roku, wyróżniająca się przede wszystkim specyficznym klimatem, a także wysokim poziomem artystycznym. Dyrektorowi Laudynowi, który w tym roku podpadł na samym wstępie, udaje się sprowadzić filmy atrakcyjne dla widza, nieobecne jeszcze na polskich ekranach, a jednocześnie ambitne, ciekawe, a często mocno zakręcone.

 

Dużo robi też sam klimat. Jakże często ten sam film oglądany kilka miesięcy później w kinie, czy w telewizji nie robi nawet w połowie tak dobrego wrażenia.

 

WFF to też cały proceder. Kiedyś stanie godzinami w kolejce po bilety, teraz bardziej akredytacje dziennikarskie dzięki warszawa.pl i pisanie recenzji pomiędzy seansami.

 

Tegoroczny festiwal zaczął się od małego skandalu, który przerodził się w wielowątkowe dyskusje na forach społecznościowych. Otóż Laudyn, który zawsze coś w liście do widzów odwali, tym razem ponaśmiewał się z feminizowania określeń poddając jako żart zwrot „widzka”. Wywołało to oczywiście pianę na ustach i burzę w szklance wody. Laudyn co prawda się tłumaczył pokazując jak bardzo promuje kobiety, ale niektórych nie da się przekonać. Przynajmniej o Festiwalu zrobiło się głośno.

 

Nie zmieniło się organizacyjnie. Pozostajemy w Kinotece i Złotych. Pierwszy seans – „skazani na dokument” w Kinotece o godz. 9.30. Sekcje też bez zmian. Czas odebrać akredytację i przygotować się na sześciofilmową dawkę dzienną.

 

Ponieważ miejsce na recenzje filmowe jest gdzie indziej (warszawa.pl, nasze codzienne recenzje 19.50, krótkie wzmianki na filmwebie i mediakrytyk) tutaj przede wszystkim o samej otoczce, co robimy w przerwach, spotkaniach z artystami, publiczności, frekwencji, organizacji. Czyli o tym co często ciekawsze od samych filmów.

Zanurzeni

Nie nudny Wenders

Na zakończenie hit – czyli film jednego z najwybitniejszych reżyserów światowych. Ponieważ kojarzy mi się głównie z nudnymi produkcjami uważałem, że na film otwarcia lepiej pasowałoby znakomite „Zabicie świętego jelenia” (nie rozumiem dlaczego nie wygrało plebiscytu publiczności). Ale się pomyliłem, bo nowy Wenders jest znakomity.

Przed seansem wyszedł Laudyn i wspominał, że Wenders był 13 lat temu na WFF. Jakoś go nie zarejestrowałem, może dlatego że nigdy go specjalnie nie ceniłem. Laudyn jeszcze wytłumaczył się ze swoich niebieskich wendersowych butów i zakończył festiwal. A pełna sala mogła jeszcze przez dwie godziny rozkoszować kinem na najwyższym poziomie. Koło mnie miejsce zajęły dwie ładne dziewczyny, w tym jedna aktorka z Capitolu. Przy okazji skończyliśmy z Gosią festiwalową aroniówke i przesiedzieliśmy ostatni film: Gosia zaliczyła 57, co jest Jej rekordem, ja kilka mniej z uwagi na poniedziałkowy Kraków.

Zanurzeni to melodramat z elementami thrillera, sensacji i wątku terroryzmu. Bardzo ciekawa konstrukcja, która nie ukrywam trochę mnie zmyliła, ale jak się zorientowałem o co chodzi to tym bardziej doceniłem film. I do tego jeszcze piękniutka Alicia Vikander (Laudyn chwali się raz po raz, że ją odkrył, bo dał jej kiedyś jakąś nagrodę na innym międzynarodowym festiwalu). Miodzio zakończenie, chyba najlepszej edycji Festiwalu od wielu lat.

Droga 318

Chińczyki trzymają się mocno

Stefan Laudyn kończąc festiwal odwołał się do tekstu sprzed 100 lat Wyspiańskiego. Też chyba była lekko zdziwiony decyzjami jury. Droga dostała wyróżnienie w Konkursie Wolny Duch, więc od razu było wiadomo że film będzie zadaniem trudnym do przebrnięcia. Zdawał sobie sprawę z tego nawet reżyser, który dziękował po seansie widzom, że przetrwali. Jego film trwa ledwie półtorej godziny, a pod koniec już tak straciłem rachubę czasu, że obawiałem się czy zdążę na kończących festiwal pokaz Wina Wendersa (też się nastawiłem zresztą na nudy).

Żeby oddać Chińczykowi co chińskie trzeba powiedzieć, że jego film jest przepiękny wizualnie. Górzyste krajobrazy Tybetu są znakomicie sfilmowane. Co ciekawe nawet w pracy kamery był pewny zamysł niedostrzegalny dla widza, o którym mówił reżyser (chodziło chyba o to że kamera w każdej scenie podąża w określonym kierunku). Sama treść też była mądra i odnosiła się do podróży dwóch kobiet w celu odkupienia grzechów (aborcja, samobójstwo przyjaciółki). Oczywiście maksymalnie przedłużane i wysmakowane sceny bardziej męczyły niż zachwycały, ale jak ktoś lubi takie klimaty – to był oczarowany.

Sama tytułowa Droga też jest ciekawa historią. Zbudowane przez władze Chin jako dar dla jak wiadomo skonfliktowanego z nimi ludu tybetu. Taka nowoczesność dla ludzi podchodzących do życia bardziej metafizycznie niż materialistycznie. Ale w zestawieniu z krajobrazem licząca 5 tys. km trasa uznawana jest za jedną z najbardziej malowniczych na świecie.

Jak widać można było z tego filmu wiele wyciągnięć, pod warunkiem odpowiedniego nastawienia. Dla mnie taki klimat jest trudny do przełknięcia, ale doceniam wysiłek twórczy. Czy nagroda w Konkursie Wolny Duch sprawiedliwa to trudno mi powiedzieć, bo raczej omijamy filmy z tej sekcji, i nawet norweskiego zwycięzcy nie widzieliśmy.

Zabić arbuza

Chiny, chiny, sk…syny

Czas na picie. Bo perspektywa dwóch filmów chińskich. Zamówiłem dwa podwójne whisky i gość zaśpiewał mi 216 zł. Szybko się wycofałem i wziąłem whisky z trochę niższej półki. Na domiar złego jeszcze cola z kubka termicznego nam się wylała.

A film? Wszystko byłoby dobrze gdyby nie wygrał Konkursu Międzynarodowego. Sympatyczny, pomysłowy, ale nic wielkiego. Ale jury wiedziało lepiej, cóż – Chiny.

I tak po ludzku żal mi tych wszystkich reżyserów, scenarzystów, montażystów, aktorów, którzy harują, a potem przegrywają, bo coś jest z Chin. Przykre, ale jury ma swoje fory.

Kłamstewko

Chile

Obiadek z konieczności na szybko w KFC.

Film o kreowaniu wiadomości dla lokalnej gazety w miasteczku, w którym niewiele się dzieje. Niepotrzebnie, bo pojawiają się kręgi kosmitów i afera z wykupem ziemi pod budowę zapory – czyli tematy dla dziennikarzy spadają dosłownie z nieba.

Sympatyczny film, chociaż dupy nie urywa.

Nowość

Miłość internetowa

Związek powstały dzięki aplikacji mobilnej, czyli kolejna wersja spotkania Wody z Ogniem.

Sfilmowane przybliżeniami operatorskimi, co jest dobre jak trwa impreza i seks, ale na dłuższą metę nuży. Trochę to za długie i chyba zaczęło brakować pomysłów.

Prawie 10000 wyborców

Ukraina

Wybieram niedzielny Uber żeby zdążyć – gościu pokonał trasę w rekordowym czasie i stawiamy się na ostatnim dniu.

Pogoda słaba.

Frekwencja fatalna – kilka osób.

Była reżyserka, ale nie mogliśmy zostać na spotkaniu.

Film słabiutki – o wyborach w małym miasteczku na burmistrza, kilka miesięcy po ukraińskim Majdanie.

W porządku

Prostytutki na stacji benzynowej

Węgierski Quentin Tarantino w stylu westernowatym.

Scenarzysta wciąż sypie pomysłami i z niepozornej wizyty busa wiozącego prostytutki do pracy w Szwajcarii na stacji benzynowej robi się pełnometrażowy thriller z elementami masakry a’la Tarantino i melodramatu.

Spotkanie z reżyserem przeciętne, bo głupie pytania.

Gosię zirytował fakt, że ludzie się śmiali na scenach drastycznych.

Komplet bo mała sala Kinoteki.

Dziennik gangstera

Jajcarz

Obczajka nagród festiwalowych, jak zwykle wygrały głównie te których nie widzieliśmy. Więc kupujemy na niedzielne pokazy bilety na dwa chińskie filmy nagrodzone przez jury. Z góry wiedząc że będą pretensjonalne nudy ….

Film, jak film – bardzo dobry. Ale spotkanie z reżyserem to był prawdziwy czad. W sumie nie dziwne, że były tak dobrze rozpisane sceny komediowe, bo gość jest nieziemskim jajcarzem.

Na seansie nadkomplet, nasza pierwsza wizyta w Kinoteka 3.

Darling

Czarny Łabędź

Porządny obiad za 150 zł z winkiem i kolejny seans w jedynce.

Film? „Czarny Łabędź” dla ubogich.

Wielki zły lis i inne opowieści

Kurczaczki

Nie byłoby WFF bez weekendu rodzinnego. Co prawda tabuny dzieci, a bardziej nierozgarniętych rodziców, słaby lektor irytują – ale to klasyka.

Akurat trafiła nam się fajna animacja – trzy urocze historie o zwierzątkach.

Tango w Paryżu. Wspomnienia o Astorze Piazzolli

Maradona

Właśnie tak trzeba robić dokumenty. Może temat mało ciekawy, ale realizacja znakomita. Odpowiednie tempo, kompozycja, ciekawe wstawki. Osobiście najbardziej podobała mi się historia o reakcji śpiewaka na zagranie Maradony.

Bitwa o SOHO

Głośna muzyka

Nareszcie kinowa pogoda. Sobota – dojeżdżamy samochodem, nie ma gdzie zaparkować i ledwo udaje nam się dotrzeć na pierwszy film.

Który jest mierny jak pogoda. Zrobić nudny film o SOHO to sztuka. Dobrze, że przynajmniej muzyka znakomita.

Ale za to dobre spotkanie z twórcami. Okazało się, że reżyser urodził się w Polsce.

Zabicie świętego jelenia

HIT

Nareszcie dziki tłum, kolejka do jedynki zawijała kilka razy. Przy okazji się dowiedziałem, że to TEN film z Nicole Kidman. Jedyny seans – więc trudno się dziwić.

Gosia poszła po frytki, na zakończenie prawie bezalkoholowego, ale znowu udanego filmowo dnia.

Film miażdży. W mojej ocenie to jeden z najlepszych filmów ostatnich lat. Nie widzę żadnego mankamentu.

Schronienie

Dwie kobiety

Kameralny film, trochę przynudzający, ale i tak lepszy jako dramat niż thriller, albo sensacja.

Bandyta, który pachniał whiskey

Budapeszt

Znakomity film reżysera Kontrolerów. Może trochę za długi i przegięciowy w scenach akcji, ale ogólnie świetny – znakomita kreacja tytułowego bandyty.

Kierunki

Taksówkarz

Słaby obiadek i zmarnowane półtorej godziny przerwy. Nawet wódki nie wypiliśmy.

Genialny film. Fantastyczne dialogi. Czuję nagrody ….

Aktualizacja – nie było ani jednej …. Gdyby był chiński to co innego ….

Elizjum Hernalsiense

Prater

Szybkie przejście do czwórki i film zakręcony na maksa. Godny sekcji Wolny Duch. Obawiałem się, że w ogóle nie będzie dialogów, ale coś było. Motyw Pratera z Wiednia, ale głównie szpital i intensywna terapia.

Gosia trafnie podsumowała muzykę: jak na Warszawskiej Jesieni.

Ciekawe co bierze reżyser tego filmu, a jednocześnie scenarzysta, producent, montażysta i operator, ale musi to sporo kosztować. Wizualnie i kolorystycznie – magnetycznie, ale o co chodziło?

AlphaGo

Komputer kontra Człowiek – nagroda publiczności

Znowu piękny dzionek. Znowu Uber. Obiór biletów na następny dzień i film dokumentalny.

Nie grałem nigdy w grę „Go”, ale nie spodziewałem się że budzi takie emocje. Świetnie zrealizowany dokument, chociaż dalej nie kumam o co chodzi w tej grze.

 

Aktualizacja: wygrał głosowanie publiczności w ramach filmów dokumentalnych.

DJAM

Bez majtek

Fantastyczna i odważna rola Daphné Patakia głównej bohaterki. Film trochę nudnawy, ale dobry muzyczny.

Dużą niespodzianką było III miejsce w plebiscycie publiczności.

Rodzina na sprzedaż

Adopcja

Argentyńska lekarka Malena jest w depresji po utracie dziecka. Jedynym rozwiązaniem, aby ponownie zostać matką jest adopcja. Procedury jednak są skomplikowane, długie i niepewne. W Argentynie kwitnie natomiast proceder adopcji nielegalnej: czyli uproszczonej, ale wątpliwej moralnie. Malena dostaje sygnał o takiej możliwość i wyrusza w najważniejszą podróż swojego życia. Po szczęście. Tyle, że po drodze nasuwają się liczne wątpliwości, a żądza macierzyństwa powoli ustępuje racjonalności.

 

Niestety nie jest to udany film. A szkoda, bo temat był bardzo ciekawy. Scenariusz jednak jest mało pomysłowy, z ekranu wieje nudą, szczególnie że realizacja jest również minimalistyczna (typowa zresztą dla wielu filmów z tamtego regionu świata). Mogłaby ponieść ten film aktorka Bárbara Lennie, ale jest wprost przeciwnie. Jest ona tak irytująco bezradna, że nie budzi w widzach żadnego współczucia. Jej zmagania z samą sobą ogląda się z rosnącą obojętnością.

 

Gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść. Najczęściej koprodukcja tak wielu krajów kończy się fiaskiem. Zupełnie niezrozumiałe jest takie zaangażowanie, bo film jest minimalistyczny, niskobudżetowy, nakręcony na przysłowiowym kolanie. Ale, w przeciwieństwie do wielu innych często znakomitych produkcji pokazywanych na Warszawskim Festiwalu Filmowym, znalazł uznanie polskiego dystrybutora i zagości w kinach studyjnych. Raczej z marną szansą na przyzwoitą frekwencję. Miejsce produkcji z takich krajów jak Argentyna jest jednak na festiwalach, gdzie zawsze mogą cieszyć się zainteresowaniem widzów. Może dystrybucję kinową zawdzięcza zaangażowaniu polskiego operatora Wojciecha Staronia? Trzeba akurat przyznać, że realizacja zdjęć jest najmocniejsza stroną tej produkcji. Ale to, i sam temat, to jednak zdecydowanie za mało żeby tracić czas na seans kinowy.

2557

Dno

Dobrze, że poszliśmy na ten film, bo nie ma problemu ze wskazaniem najgorszego filmu festiwalowego.

Górnik

Górnik Zabrze, g… w wiadrze

Po tej wódce trochę ciężko się oglądało ten nastrojowy i bardzo ciekawy tematycznie film.

Dostał jedynie wyróżnienie w Konkursie, a szkoda bo to znakomita produkcja.

Pomiędzy słowami

Urszula Antoniak

Na styku zdążyliśmy. Nie rozumiem tych seansów w Kinotece o 9.30. Zrobiliby o 9.00 jak kiedyś, albo wcale. Najlepiej wcale – 5 filmów dziennie to by było odpowiedniejsza dawka.

Oczywiście Antoniak mi się pomyliła z córką Holland. Film ciekawy, wynikający z osobistych doświadczeń reżyserki mieszkającej w Holandii. Wniosek taki, że zawsze na emigracji człowiek pozostanie obcym.

Bardzo ciekawe spotkanie po filmie, ale została tylko Gosia, bo ja już poleciałem pić wódkę.

Tak mi dopomóż Bóg

Sado-maso i ekshumacja

Kolejny piękny dzień, kolejny Uber i kolejny dokument na dzień dobry. Od razu wiemy że raczej będziemy musieli wyjść wcześniej – bo aż 10 minut zachodzi na seans w Multikinie.

Dokument na podstawie dość kontrowersyjnego programu telewizyjnego. 50 lat temu wręcz szokującego. Kilka wstrząsających momentów, szczególnie scena z ekshumacją.

Nico. 1998

Velvet Undeground

Na zakończenie dnia dobrze zapowiadający się muzycznie film. Ale frekwencja słabiutka. I słusznie bo fabularnie mocno przeciętnie.

Crista Päffgen (Velvet Undeground) na pewno zasłużyła na coś lepszego.

Jak rozmawiać z dziewczynami na prywatkach

Plujący azjata

Nareszcie jakiś popularny film. Pewnie ze względu na tytuł. Niestety komplet to także niedogodności. Koło mnie siada jakiś azjata z akredytacją, który zwłaszcza przy mało śmiesznych scenach wybucha spazmami przy okazji plując na wszystkich wokoło.

 

Film jajcarny, ale na przykład Gosi zupełnie się nie podobał.

Nikt nie patrzy

Kolorowe LGTB

Znowu obiadek na świeżym powietrzu, efektem ubocznym wypite pięć kieliszków Bolsa.

A film ewenement: LGTB, ale kolorowe i ciekawe. Świetny główny aktor i cudowny dzieciak.

Niepotrzebne tylko sceny homo.

Urodziny

Kino rumuńskie

Kino rumuńskie? Ileż można? Po raz kolejny rodzinna uroczystość, dialogi, zamknięte pomieszczenia. Ciekawy motyw spowiedzi, ale zbytnio spłaszczony.

LOMO, język jakich wiele

Sala Samobójców

Nudny film, mimo ciekawej tematyki.

Dom „Słowo”

Stalin

Za dużo o szczegółach życia ukraińskich pisarzy z lat 30-tych ubiegłego wieku.

 

Bardzo ciekawe archiwalia. Dużo lepsza końcówka o wielkim głodzie na Ukrainie i terrorze Stalina.

Isabelle i mężczyźni

Wtopa

Juliette Binoche i najgorszy film festiwalu. Przegadany na maksa.

 

I co z tego że Binoche ma wciąż powabne ciało?

 

Dzisiaj chyba najgorszy dzień filmowo.

Catalina

Ale o so chodzi?

Dobrze, że wypiłem przed filmem cztery banie, bo chyba bym nie zdzierżył.

Spotkanie po filmie pokazało, że nawet twórcy nie wiedzieli co chcieli przekazać.

Znajdźcie tę głupią sukę i utopcie ją w rzece

Hejt

Dużo rozczarowanie, bo film ważny tematycznie, ale słabo zrealizowany. Tylko ostatnia scena robi wrażenie (podobna do "Placu Zabaw").

Idziemy na obiadek – po raz pierwszy w historii Festiwalu na świeżym powietrzu – taka pogoda.

Cztery wódeczki poprawiają nastrój słabego filmowo dnia.

Rodzina

Najlepiej wychodzi się na zdjęciu

Zabija ojca, matkę, siostrę i brata. Opowiada o tym córce swojego psychologa.

Zakręcony film jednej pani, która: reżyseruje, gra, napisała scenariusz i jeszcze stworzyła muzykę.

Odejście

Umieranie

Pogoda co raz piękniejsza. Dojeżdżamy z głuchoniemym kierowcą Ubera, który o mało co nie został skasowany na Placu Trzech Krzyży.

Mądry, przygnębiający film: śmierć, samobójstwa, sens życia. Chyba jeszcze nikomu tak się o tym subtelnie nie dało opowiedzieć.

Przyciąganie

Kosmici w Rosji

Kiedyś mówiono, że kosmici lądują tylko w USA. Ten film obala tę tezę.

Mieszanka wielu motywów science-fiction, ale produkcja jest w zasadzie komedią.

Ciekawe, bo film miał trwać 132 minuty, a skończył się przed drugą godziną. Czyżby Putin coś wyciął ....

Koniec wściekłości

Kitano

Piękny, ale bardzo smutny dzień. Powrót z Krakowa z pogrzebu na 19.00 i spóźnienie pół godziny na japoński film starego bywalca festiwalu.

Nic nie zajarzyłem, ale i tak wiedziałem że na końcu się pozabijają.

A to B Rollerski

Bez biatlonu

Miał być biatlon, a było 5 tys. mil na rolkach. Małe rozczarowanie, bo film maksymalnie przeciągnięty.

Reżyser fajny, ale jakoś szybko chciał zakończyć spotkanie – bo jutro poniedziałek i do pracy.

Oko na Juliet

Zakochanie

Zakochałem się w tym filmie, tak jak bohater z Detroit w dziewczynie z Afryki (albo Bliskiego Wschodu) za pośrednictwem drona, który robił miny jak WALL-E.

Balkan Noir

Papierosy

Jedna wielka reklama palenia. Trochę mi to nie pasowało do tematyki – kino zemsty.

Film rewelacyjny montażowo.

Czuwaj

Harcerze

Co się ten Gliński doczepił do harcerzy? :)

Ciekawy film, ale mało wiarygodny scenariuszowo, dobre kreacje młodych aktorów – studentka medycyny: mniam, mniam.

Interesujące spotkanie z Glińskim po seansie, na którym ukierunkował na odpowiednie postrzeganie swojego filmu.

Gdybyś mu zajrzał w serce

Uchodźcy w klimacie Lyncha

Film tak zamotany, że niewiele z niego zapamiętałem.

Przyzwoita frekwencja.

Piękni przegrani: inni świat

Na końcu peletonu

Świetny dokument sportowy na początek ciepłej, ale pochmurnej niedzieli.

Znowu ogromna szkoda, że nie mogliśmy zostać na spotkaniu i musieliśmy lecieć do Złotych.

Człowiek w magicznym pudełku

Warsaw Blade Runner 2030

Na zakończenie dnia skrzyżowanie Szulkina, Blade Runnera, Seksmisji i Powrotu do przyszłości. Dla mnie megafilm.

 

Nareszcie komplet.

Niestety musieliśmy jechać do Fuksa i nie zostaliśmy na spotkaniu z Bodo Koxem.

Fortunata

Italia

Po raz pierwszy w tym roku w największej sali Multikino 1. Ale frekwencja wciąż marna.

Film strasznie zakręcony, ale dobry aktorsko, ze świetną muzyką.

Julia jest

Erasmus

Nareszcie jakaś wtopa. Słabiutki film dowodzący tylko tego że program Erasmus jest beznadziejny.

Straszna Kobieta

Samo życie

Zaczęło się niepozornie, ale jak pojawiła się tytułowa kobieta to był czad.

Po seansie spotkanie ze współscenarzystami – to musieli być faceci.

Przerwa na obiad.

Hugo

Wspaniały dziadek

Dłuższa przerwa w Kinotece spożytkowana na herbatkę i hod-doga. Pojawili się wcześniej ludzie związani z filmem, którzy irytowali robieniem zdjęć na tle plakatu.

 

Frekwencja odrobinę lepsza, ale jak na sobotę 12 to i tak słabo.

Film bardzo ciekawy, chociaż słabo zrealizowany.

Niestety nie zostaliśmy na spotkaniu, bo lecieliśmy do Multikina.

Fantazja według Escribà

Cukiernictwo

Znowu piękny dzień. Sobota. Tym razem dojeżdżamy samochodem i oczywiście już o 9.00 rano problem z zaparkowaniem. Odbieramy bezproblemowo bilety na dwa dni.

Z frekwencją dramat, na sali kilkanaście osób, w tym połowa to akredytowani.

Dokument o cukiernictwie. Niestety gadające głowy. Dopiero końcówka ciekawsze, bo się zamknęli.

Krótkie spotkanie z reżyserem, na którym zostało 5 osób.

Pewnego razu w listopadzie

Marsz Niepodległości

Miałem pewne obawy przed tym seansem, bo raz że myślałem że to będzie antykibolski film, a dwa że jeszcze się nie zdarzyło żeby w trakcie jednego dnia festiwalowego trafić na sześć dobrych filmów. No to się zdarzyło, bo nowy film Jakimowicza to produkcja znakomita, a przy tym smutny obraz Polski 2013 roku.

Nareszcie komplet.

Zapowiedź samego Laudyna, a po seansie brawa i bardzo ciekawa dyskusja z reżyserem.

Wyznanie

Filmy w cerkwi z Marylin Monroe

Film reżysera genialnych Mandarynek. Nawet na tym nie było kompletu. Reżyser przyjechał i powiedział że to ulubiony jego festiwal. Co miał powiedzieć, jak wypromował mu Mandarynki aż do Oscara.

Ten film jest odrobinę słabszy, ale tylko odrobinę. Marylin Monroe czadowa. Ale końcowa wolta średnio mi się spodobała.

Były brawa.

Było spotkanie z reżyserem, ale myślami byłem przy obiedzie – nie jeść od rana do 20.00 to słaby pomysł.

Zorza poranna

Węgry-Rosja-Austria

Przez to spotkanie z panią od kosmosu nie zjadłem obiadu, co mocno mi popsuło humor.

Przyszła Gosia.

Frekwencja znów marna.

Film znakomity, z rewelacyjnymi zdjęciami polskiego operatora.

Na pohybel Armii Czerwonej!!!

Było spotkanie po filmie, na które nie miałem czasu, ale Gosia się dowiedziała że reżyserką jest 89 letnia kobieta.

Najdalej

Misja Vojager

Godzina przerwy i niepotrzebne piwko.

Film powinien trafić do sekcji dokumentalnej. Dwugodzinny esej o misji Voyagera. Fantastyczna realizacja, niesamowicie ciekawe informacje.

Po filmie bardzo ciekawe spotkanie z reżyserką, która jest zafascynowana kosmosem. Niestety spotkanie gdzieś w foyer, bez nagłośnienia.

Szkoda, że film nie trafi do szerokiej dystrybucji, no chyba że zdobędzie jakąś nagrodę.

Goliat

Ciąża i siłownia

Szybkie przejście do Złotych na szwajcarski film. Chyba podwyżka cen biletów nie była najlepszym pomysłem, bo wyraźnie mniejsza frekwencja.

Na początku myślałem, że będzie to film o aborcji. Potem zrobił się o niedozwolonych środkach podczas treningu na siłowni. A na końcu okazało się że to film o odpowiedzialności i budowie rodziny. Świetne role aktorskie i bardzo umiejętne zdjęcia.

Błękit

Konkurs filmów dokumentalnych

Piękny, słoneczny poranek, bieg do 127 i już na 9.00 w Kinotece.

Czas na wady tegorocznej edycji:

  • nie ma katalogu festiwalowego (czyżby oszczędności po obcięciu dotacji, w tym roku również była podwyżka cen biletów) – możei rozsądnie, ale przecież kilkanaście katalogów leży na półce, a 2017 roku nie będzie,

  • brak stanowisk komputerowych – wszechobecny internet w smartfonach robi wszystko, gorzej że w Kinotece nie ma wi-fi, a w ogóle WFF nie ma swojego kanału wi-fi, a powinien moim zdaniem

 

Oczywiście na dzień dobry dokument w dodatku ekologiczny. Ale bardzo dobry – jeden z lepszych które widziałem w ostatnich latach. Może za bardzo przeciągnięty i pretensjonalny koniec, ale jako całość dużo ciekawych faktów, odpowiednie sfilmowanie i tempo pozwalające uniknąć nudy przy gadających głowach. Ciekawe zdjęcia – bardzo blisko ukazane najbardziej drastyczne sceny.

33 Warszawski Festiwal Filmowy

13-22 października

Kolejny Festiwal.

Tym razem odrobinę później.

33 - czyli prawie jubileuszowy.

 

W tym roku dużo lepsza organizacja: sprzedaż internetowa, płatność kartą.

Dla nas najważniejsze: akredytacje bezproblemowo

 

Opisy filmów będą na warszawa.pl

Tutaj bardziej o atmosferze i klimacie.

Przeobrażenie

Odkrycia

Minimalistyczny film o czarnoskórym nastolatku.

Jego hobby to wampiry. Ale to chyba nie tylko hobby.

Słabe, aczkolwiek było kilka ciekawych scen. Pod koniec nawet się rozkręciło ...

Frekwencja: średnia

Wskaźnik wyjść: 3 (w tym jakaś dziwna awantura na początku)

Brawa: NIE

Spotkanie: NIE

Malaria

Konkurs Międzynarodowy

Decyzja jury, a szczególnie jej uzasadnienie wymagałoby dłuższej tyrady.

Malaria to film co najwyżej przeciętny. Pomyśleć, że kiedyś nakręcono w Iranie taki film jak "Dzieci Niebios" ...

Frekwencja: komplet

Wskaźnik wyjść: 4

Brawa: TAK

Spotkanie: NIE

Toril

Konkurs 1-2

Zwycięzca konkursu 1-2. Takie sobie. Trochę się rozkręca, ale do dobrego filmu - daleko.

Frekwencja: wysoka

Wskaźnik wyjść: 3

Brawa: TAK

Spotkanie: NIE

Bestia wciąż żyje

Konkurs Filmów Dokumentalnych

Znakomita dokumentalna geneza komunizmu, przemian 1989 i socjalizmu. Co prawda w Bułgarii, ale to kalka naszego kraju: brak lustracji, przefarbowana partia socjalistyczna, kryzysy, emigracja, kariery resortowych dzieci.

Do tego świetny pomysł na dialog ze zmarłym dziadkiem.

Fantastyczna realizacja: idealne wstawki animowane.

Frekwencja: średnia

Wskaźnik wyjść: zero

Brawa: NIE

Spotkanie: NIE, a wielka szkoda, bo chętnie bym posłuchał tej odważnej reżyserki

Ale jest poniżej wywiad

Louis i Nolan - wielki wyścig z serem

Rodzinny weekend filmowy

Woda była i jej się bardzo podobało

Mało ważny człowiek

Konkurs Filmów Dokumentalnych

Wybory w Indiach. Wyróżnienie jury dla tego dokumentu.

Chyba jedynie za tematykę. Bo same "gadające głowy".

Frekwencja: średnia, a wielu przyszło tylko ze względu na informację  o wyróżnieniu

Wskaźnik wyjścia: ja po 40 minutach

Brawa: ??? (Woda też musiała wyjść)

Spotkanie: NIE

Mama Rosa

Pokazy specjalne

Ciężkie i nudne. Bieda i korupcja. Minimalizm i rozedrgana kamera.

Frekwencja: bardzo wysoka

Wskaźnik wyjść: 6, ale duża część zamiast oglądać film rozpoczęła sobotnią imprezę

Brawa: TAK (???)

Spotkanie: NIE

Odyseja

Film zamknięcia

Godne zamknięcie wyjątkowo udanego Festiwalu.

Piękne zdjęcia. Ciekawa historia.

Frekwencja: komplet

Wskaźnik wyjść: 4

Brawa: TAK

Spotkanie: NIE

Nazywam się cukinia

Pokazy specjalne

Piękne, mądre, ale mocne i seksualnie i życiowo - narkotyki, zabójstwa, samobójstwa, alkohol.

Nie dla dzieci.

Frekwencja: blisko kompletu, ale niepotrzebnie dzieci (powinni rodzice zostać uprzedzeni)

Wskaźnik wyjść: zero (a w knajpie jeszcze matka się chwaliła że córce zaproponowała film o wybuchach siusiaka).

Brawa: TAK

Spotkanie: NIE

Ratunku, zmniejszyłem nauczycielkę

Rodzinny Weekend Filmowy

Konkluzja tego filmu jest bardzo mądra: szkoła powinna uczyć przez zabawę.

Sam film też przyzwoity, chociaż pewnie do fabuły można by się czepiać.

Frekwencja: średnia, dziecięca

Wskaźnik wyjść: zero, poza kilkoma na siusiu

Brawa: TAK

Spotkanie: NIE

Chuquiragua

Konkurs Wolny Duch

Ekwador kojarzył się do tej pory jedynie z 2:0 w Gelsenkirchen. A tu się okazuje, że kręcą filmy.

Trudne, zawiłe, symboliczne i ciężkie do obejrzenia. Jedna scena seksu i spalony namiot - czyli też takie 2:0 z WFF.

Frekwencja: średnia (czyli jak na takie kino wysoka)

Wskaźnik wyjść: chyba zero

Brawa: słabe

Spotkanie: BRAK

Sztuka i kara

Konkurs Filmów Dokumentalnych

Kolejny film o Pussy Riot. Trochę więcej o genezie powstania oraz wcześniejszych akcjach (przed tą z soboru).

Kilka ciekawych rzeczy, ale głównie dla zainteresowanych tematem.

Za dużo gadających głów, szkoda że nie było więcej szczegółów kilku akcji np. więziennej, czy w metrze,

Frekwencja: nie wiadomo czemu bardzo słaba

Wskaźnik wyjść: ja, bo chciałem zdążyć na kino ekwadorskie

Brawa: ???

Spotkanie: NIE

To tylko koniec świata

Pokazy Specjalne

Na koniec megaambitnego dnia: Xavier Dolan.

Rodzinne gadki-szmatki. Ale film całkiem dobry: aktorstwo, zdjęcia, montaż, a przede wszystkim muzyka.

Dialogi też może i nie głupie, ale zbyt monotonne i męczące. Przynajmniej jak na 41 film w ósmym dniu o 21 godz.

Frekwencja: nadkomplet

Wskaźnik wyjść: tylko 4

Brawa: TAK

Spotkanie: NIE

Słońce, to słonce mnie oślepiło

Konkurs Międzynarodowy

Sasnalowie, których w końcu da się oglądać:

bieganie, śmierć matki w domu starców - dawno nie odwiedzanej, pogrzeb, impreza z rozmową o uchodźcach, spotkanie nad Bałtykiem ... murzyna

Może trochę bez sensu, oczywiście wolno, z długimi ujęciami - ale jednak jakiś ten film ma sens - po raz pierwszy u tej dwójki ekscentrycznych twórców.

Frekwencja: prawie komplet

Wskaźnik wyjść: tylko 4

Brawa: TAK

Spotkanie: TAK, bardzo ciekawe

Zderzenie

Odkrycia

Cały film w policyjnej "suce", a w tle zamieszki, rozróby, strzelanie, nieludzka policja.

Ciekawy film, ale trochę zabrakło pomysłów. Lepszy byłby dużo krótszy, nawet krótkometrażowy.

Frekwencja: niska

Wskaźnik wyjść: 0

Brawa: brak

Spotkanie: brak

Droga Lily

Pokazy Specjalne

Bardzo ciężki film, ale ładny wizualnie i pomysłowy.

"Słoneczko, wróżka, myśliwy lis" - dziwna opowieść rozwiedzionej matki dla synka wychowywanego przez ojca.

Frekwencja: niska

Wskaźnik wyjść: 1

Brawa: NIE

Spotkanie: NIE

Olbrzym

Konkurs Wolny Duch

Zdeformowany, jednooki, niepełnosprawny. Ale kochający grę w bule. Dochodzi nawet do wielkiego finału Szwecja-Dania.

Piękny film: wizje jednookiego przepiękne plastycznie. Każdy ma prawo do życia, szczęścia i realizowania pasji.

 

Frekwencja: niska

Wskaźnik wyjść: 0

Brawa: TAK

Spotkanie: NIE

Komunia

Konkurs Filmów Dokumentalnych

Smutny dokument o rodzinie z nieodpowiedzialnymi dorosłymi, dzielnej córce i "komunistą" z zespołem Downa.  Jakby ktoś nie wiedział: to tak również wyglądają polskie rodziny, nawet w dużych miastach. Poruszające.

Frekwencja: średnia

Wskaźnik wyjść: 0

Brawa: TAK

Spotkanie: TAK, bardzo ciekawe, ale musieliśmy wyjść

W środku wulkanu

Pokazy Specjalne

Islandia w drodze na EURO. Dużo piłki, historii zawodników, ciekawostek i humoru.

Frekwencja: o dziwo, brak kompletu

Wskaźnik wyjść: zero

Brawa: TAK

Spotkanie: ciekawe, ale pytania słabe

Prawdziwe zbrodnie

Pokazy specjalne

Kraków. Kryminał. Świetny klimat.

Carrey + polscy aktorzy.

Znakomity film.

Frekwencja: komplet

Wskaźnik wyjść: kilka + wyprowadzenie gościa

Brawa: TAK

Spotkanie: NIE

W zasięgu wzroku

Konkurs 1-2

Irlandia. Dublin, tragedia rodzinna, depresja, alkohol.

Smutny, klimatyczny, depresyjny, ale świetny film.

Frekwencja: bardzo niska

Wskaźnik wyjść: 0

Brawa: smutne

Spotkanie: bardzo dobre

Między nami

Pokazy Specjalne

O miłości. Ładne. Dobre dialogi. Ciekawa historia. Fajne pomysły reżyserskie.

Frekwencja: średnia

Wskaźnik wyjść: 0

Brawa: TAK

Spotkanie: NIE

X 500

Konkurs Międzynarodowy

Dla mnie słabe i nudne, ale Wodzie się podobało. Może ze względu na irokezy.

Frekwencja: wysoka, bo przyszła szkoła

Wskaźnik wyjść: chyba zero

Brawa: TAK

Spotkanie: NIE

Szukając schronienia

Konkurs Filmów Dokumentalnych

Niestety nieudany dokument, i to nie dlatego, że się opowiada zdecydowanie po jednej stronie. Ale dlatego że jest słabo zrealizowany, chaotyczny i "gadające szyje".

Frekwencja: średnia

Wskaźnik wyjść: raz, dwa i ja

Brawa: nie wiem, ale myślę że były

Spotkanie: brak

Ze względu na temat i wydźwięk - może być nagroda jury

Tancerz

Pokazy Specjalne

Krótko: Świetny film

Frekwencja: komplet - tysiąc luda

Wskaźnik wyjść: 0

Brawa: TAK

Spotkanie: NIE

Anomia

Konkurs Wolny Duch

Mieliśmy na to nie iść, ale się pochrzaniło z biletami i poszliśmy.

I słusznie, bo to bardzo ciekawy, acz słabo zrealizowany film. Zresztą reżyser sam się przyznał, że nie mieli budżetu.

No i piękna blondynka.

Frekwencja: średnia

Wskaźnik wyjść: 0, mimo dość odważnych scen

Brawa: nieśmiałe

Spotkanie: TAK, bardzo dobre TUTAJ

Nie gap się w mój talerz

Konkurs 1-2

Bałkany tym razem nie o wojnie, a o dziewczynie, której wszystko zwaliło się na głowę.

Wolna narracja, ale wciągająca.

Mocna, prawie pornograficzna scena erotyczna.

Frekwencja: komplet

Wskaźnik wyjść: 0

Brawa: TAK

Spotkanie: TAK, ale fatalnie tłumaczone

Dziewczyny nie latają

Odkrycia

Bardzo słaby dokument. Nudny. Nie na temat.

Frekwencja: wysoka

Wskaźnik wyjść: 0 (chociaż ja chciałem)

Brawa: TAK

Spotkanie: NIE

Paris Tower 13

Konkurs Filmów Dokumentalnych

Goście stworzyli zarąbiste graffiti w budynku przeznaczonym do wyburzenia. A ja się martwię, że nikt mojej twórczości nie czyta ...

Dokument przeciętny. Głownie gadka i pokazywanie jak malują. A efekt końcowy i tak w gruzach ...

Frekwencja: średnia

Wskaźnik wyjść: 2

Brawa: nikłe

Spotkanie: brak

Cztery lata rewolucji

Konkurs Filmów Dokumentalnych

O kobietach zaangażowanych w rewolucję w Tunezji.  Przeciętne. Głównie "gadające głowy".

Frekwencja: średnia

Wskaźnik wyjść: kilka, jak to zwykle na porannych seansach

Brawa: nikłe

Spotkanie: brak

Nauczycielka

Pokazy specjalne

Najlepszy film festiwalu: narracja, montaż, aktorka, reżyseria, klimat.

Absolutne arcydzieło.

Frekwencja: prawie komplet na jedynce.

Wskaźnik wyjść: 1 - może jakaś nauczycielka rosyjskiego ...

Brawa: TAK

Spotkanie: NIE

Na czatach

Pokazy specjalne

Poszliśmy tylko dla Marsylii, a okazał się całkiem dobry film. Mroczny dramat narkotykowo-gamgsterski.

A samej Marsylii prawie nie było ...

Frekwencja: niska

ale wskaźnik wyjść - zero

Brawa: słabe

Spotkanie: BRAK

To nie są najlepsze dni mojego życia

Odkrycia

Teatralnie, kameralnie wręcz klaustrofobicznie.

Małe rozczarowanie.

Najlepsza scena z pięciolatkiem.

Frekwencja: komplet

Wskaźnik wyjść: 0

Brawa: TAK

Spotkanie: NIE

Po drugiej stronie

Pokazy specjalne

Jugosławia na WFF? Czyli znowu o wojnie, mimo że początek filmu tego nie zapowiada.

Wolna narracja, ale rozmowy telefoniczne popychają temat. Trochę zagadek pozostaje .... a film raczej do kin nie wejdzie.

Frekwencja: niska

Wskaźnik wyjść: 0

Brawa: słabe

Spotkanie: brak (a szkoda bo wiele by wyjaśniło)

Serce z kamienia

Konkurs Międzynarodowy

Islandia i wszystko jasne: depresja, deszcz, smutek, myśli samobójcze, beznadziejność.

Nawet wśród dorastających nastolatków.

Fantastyczne zdjęcia. Trochę za długi. Udany klimat inicjacji seksualnych.

Frekwencja: wysoka

Wskaźnik wyjść: 0

Brawa: TAK

Spotkanie: NIE

Rozwód przed śłubem

Konkurs Filmów Dokumentalnych

Codzienne życie muzyków rockowych: praca biurowa, małe dziecko, problem z finansami.

Ale rodzina ważniejsza od kariery.

Ciekawy, chociaż trochę nużący dokument.

Frekwencja: średnia

Wskaźnik wyjść: niski

Brawa: małe

Spotkanie: było, ale dzień wcześniej, Woda zrobiła notatki

Koniec

Pokazy Specjalne

Ikona francuskiego aktorstwa gubi się w lesie ...

Frekwencja: średnia

Wskaźnik wyjść: zero, bo film bardzo klimatyczny

Brawa: o dziwo tylko pojedyncze

Spotkanie: brak

Houston, mamy problem!

Konkurs Wolny Duch

Paradokument.

Zakręcony na maksa.

Frekwencja: komplet

Wskaźnik wyjść: zero

Brawa: tak

Spotkanie: tak

Zesłany z niebios

Konkurs Wolny Duch

Mocno zakręcony film o braciach (w tym jednym nieżyjącym - rzekomo).

Dobry sposób na hałaśliwego sąsiada.

Frekwencja: niska

Wskaźnik wyjść: zero, bo film nadspodziewanie przyzwoity, i krótki

Brawa: brak

Spotkanie: brak

Potwór z Martfű

Konkurs Międzynarodowy

Kryminał o węgierskim gwałcicielu i seryjnym mordercy.

Świetny klimat.

Akcja dzieje się pomiędzy datami historycznymi: 1956 (Węgry) a 1968 (Czechosłowacja).

Frekwencja: średnia

Wskaźnik wyjść: kilka, bo film długi i sceny ofiar drastyczne

Brawa: były

Spotkanie: brak

Sarajewa pieśni o nieszczęściu

Konkurs Wolny Duch

Historyczne wydarzenie.

Pierwsza w historii relacja live z pokazu

Film był tak wolny, że nikomu nie przeszkadzało pisanie na komórce w trakcie seansu ...

Frekwencja: niska

Wskaźnik wyjść: ponad 50% (!!!), Woda przyszła w 10 minucie, wyszła w 30 ...

Brawa: brak

Spotkanie: brak

Putin Forever?

Konkurs Filmów Dokumentalnych

Wydarzenia z 2012 roku - protesty po wyborach.

Reżyserka tylko próbuje być obiektywna.

Może z naszej perspektywy są to znane fakty, ale na świecie mogą być odkrywcze.

Stosunkowo dobrze zrealizowany dokument: dynamiczny, dużo muzyki.

Wchodzi do kin, ale tam to raczej zginie.

Frekwencja: średnia

Wskaźnik wyjść: kilka, żeby zdążyć na kolejny seans

Brawa: pewnie były, ale sam wyszedłem

Spotkanie: było, pewnie ciekawe, ale poszliśmy na kolejny film

Opowieści z Meksyku

Pokazy Specjalne

Światowa premiera.

100 lat Meksyku w tym samym domu: wojny, przemoc, kradzieże, narkotyki, polityka.

Świetnie zrealizowany film, ale historie różnorodne.

Ośmiu reżyserów - inne style raczej rażą.

Frekwencja: komplet

Wskaźnik wyjść: kilka, bo film za długi

Brawa: słabe

Spotkanie: uroczyste

Księżycowe kundle

Pokazy Specjalne

Zakochany, muzyk i puszczalska.

Klimaty irlandzkie.

Podróż z wyspy do Glasgow.

Frekwencja: wysoka, ale bez kompletu

Wskaźnik wyjść : niski

Brawa: TAK

Spotkanie: TAK

Dzienniki maszynisty

Konkurs Wolny Duch

Maszyniści przechwalają się ile przejechali ludzi.

Sierota porzucony w pudełku po bananach.

Mały, szczekający pies.

Absurdalnie i ironicznie.

Świetne zdjęcia i  muzyka.

Kandydat do nagród.

Frekwencja: komplet

Wskaźnik wyjść: była jakaś mała awantura i jedną osobę wyprowadzono

Brawa: TAK

Spotkanie: NIE

Wspomnienie lata

Konkurs Międzynarodowy

Woda ponownie samotnie:

  • historia dziecka muszącego zmierzyć się z trudną sytuacją, owianą tajemnicą, osadzoną w realiach lat 70-tych. Sposób ukazania tego okresu jest niewątpliwą zaletą filmu,

  • dosyć minimalistyczna i wolna narracja, pasująca jednak idealnie do treści filmu,

  • wiele niedopowiedzeń. Widz sam musi domyślać się przekazu reżysera, film wymaga więc wysiłku od odbiorcy,

  • interesująca obsada aktorska: debiutant Max Jastrzębski, ale także doświadczony Robert Więckiewicz,

  • melancholijna muzyka plus piosenki Anny Jantar

Bangaologia - nauka o stylu

Konkurs Filmów Dokumentalnych

Ponownie oddajemy głos Wodzie:

  • dynamiczny, kolorowy, świetnie zrealizowany

  • doskonała ścieżka dźwiękowa oparta na rytmach muzyki afrykańskiej

  • „banga” to nie tylko sposób ubierania, ale i podejście do życia – krzykliwe, próżne, wyróżniający się z tłumu sposób zachowania,

  • zycy tym stylem wyróżniają się na całym świecie – w filmie na przykład ukazano wypowiedzi osób z USA

Dennis Hopper: Uneasy Rider

Konkurs Filmów Dokumentalnych

Woda wstała i dotarła na 9:30. Szacunek.

Jedna z ciekawszych postaci światowego kina we wspomnieniach przyjaciół i współpracowników. Hopper to niezwykle kreatywna, aktywna i nietuzinkowa postać.
Aktor, performer, artysta, muzyk, fotograf – odkrywający siebie i swój artyzm za każdym razem od nowa. Dennis mówi o sobie, że jego artystyczna osobowość, została ukształtowana przez trudną przeszłość, trudne dzieciństwo. Pochodził z Teksasu i jak wspomina, mógł stać się nikim lub aktorem… wybrał tą drugą opcję.


Dokument przedstawia Hoppera jako aktora, twórcę popkultury, fotografa. Jest też okres życia w hippisowskiej komunie w Taos. Hopper nie stronił od alkoholu i narkotyków, co zapewne było jedną z przyczyn postrzegania go jako postać o dwóch skrajnych osobowościach, niczym dr Jekyll i mr Hyde. Grał na 100%, często na planie pojawiał się już jako postać, którą kreował. W młodości podziwiał Jamesa Deana, z którym wystąpił na planie „Buntownik bez powodu”. Po tragicznej śmierci Deana, Hopper stwierdził, że teraz jest najlepszym aktorem na świecie.

U schyłku życia już w trakcie choroby nowotworowej otrzymał swoją gwiazdę w Hollywood, kilka lat wcześniej stwierdził, że  aby ją otrzymać musiałby zachorować na nowotwór właśnie. Zmarł krótko po tym wydarzeniu.

Honorowy obywatel

Film Otwarcia

Świetny film na otwarcie.

Rzeczywistość nie istnieje. Wszystko to kwestia interpretacji.

Frekwencja: komplet i to na Multikino 1.

Wskaźnik wyjść: chyba zero, ale nie mogłem się oderwać od ekranu

Brawa: były

Spotkanie: brak

Zabliźnione serca

Pokazy specjalne

Pierwsza  wtopa na tegorocznym WFF. I jeszcze 141 minut!!!

Jakaś filozoficzno-sanatoryjna nuda. Coś w stylu "Czarodziejskiej Góry" Manna, której nigdy nie polubię.

Chociaż ... może niektóre przemyślenia filozoficzne nie głupie ...

No ale seks w gipsie ...

Frekwencja: średnia, jak na sobotę o 18 to nawet niska

Wskaźnik wyjść: 5 osób, wysoki jak na ilość ludzi, ale niski jak na klimat filmu

Brawa: brak

Spotkanie: było, ale w foyer bo już się zaczynał kolejny seans

We krwi

Konkurs Międzynarodowy

Niby dobry film, ale jednak oczekiwania były większe:

  • melanż z kozą

  • spirytus medyczny

  • przeszczep wątroby

  • cesarskie cięcie

  • rywalizacja rowerowa ze złamaną ręką

  • porzucony przez dziewczynę

Frekwencja: wysoka, ale brak kompletu jak na piątek 21.00.

Wskaźnik wyjścia: 0

Brawa: brak

Spotkanie z aktorem: nudne

http://www.warszawa.pl/kultura/we-krwi/

Plaz Zabaw

Konkurs 1-2

Sześć rozdziałów: trzy prezentacyjne: Gabrysia, Szymon, Czarek, trzy z rozwojem akcji: szkoła, ruiny, plac zabaw.

Ostatni rozdział tylko dla odpornych na przemoc.

Świetna realizacja: zdjęcia, dźwięk, muzyka, montaż.

Wprost rewelacyjna gra młodych aktorów.

Ale ta ostatnia scena zmienia wszystko.

Frekwencja: komplet

Wskaźnik wyjścia: wysoki, na ostatniej scenie kilkanaście osób - głównie kobiet (matek)

Brawa: brak

Spotkanie po filmie: bardzo ciekawe i wiele wyjaśniające

http://www.warszawa.pl/kultura/plac-zabaw/

Mordercze historyjki

Konkurs Wolny Duch

Trzy historyjki + przerywniki z walką rycerza z trójgłowym smokiem:

  1. meksykański kaktus, mieszkanie po dziadku, i niespodziewany psotnik

  2. dziwny kaptur w domu na odludziu

  3. wyprawa dwóch mafiozów do Grubej Ryby po Traktat Filozoficzny

Frekwencja: wysoka

Wskaźnik wyjścia: 2

Brawa: brak

Spotkanie po filmie: brak

http://www.warszawa.pl/kultura/mordercze-historyjki/

Święty

Konkurs 1-2

Bezrobocie na Litwie:

  • mechanik wyrzucony z pracy w mleczarni po 9 latach

  • romans z fryzjerką

  • poszukiwanie autora filmu z youtube, który widział Chrystusa

Frekwencja: niska

Wskaźnik wyjścia: 0

Brawa: brak

Spotkanie: brak

Król Dave

Konkurs Wolny Duch

Wolny Duch - wiadomo. Król Dave to idealny film na inaugurację tej sekcji.

Dave wszystko opowiada widzom, nawet to co widzą, a robi rzeczy głupie:

  • przechwala się na imprezach

  • kradnie radia

  • podpala park

  • jedzie kupić broń

  • strzela w kanapę

  • chleje wódkę z ładną dziewczyną i oblewa jej browarem kanapę

  • kradnie samochód

  • morduje

  • a na koniec mądrzeje

Film jak karabin maszynowy.

Frekwencja: średnia

Wskaźnik wyjść: 1

Brawa: brak

Spotkania: brak

Dobry dzień żeby umrzeć

Konkurs Filmów Dokumentalnych

Na początek trochę problemów z systemem komputerowym akredytacji, ale obiecaliśmy nie narzekać ...

Więc nawet ani słowa o tym, że o 9.30 znowu dokumenty.

Tytuł trochę niepokojący. Film o fotografach i korespondentach wojennych.

Gadajace głowy + znakomite zdjęcia fotograficzne.

Więc trochę nużące.

Dodatkowo wątek wyścigu szczurów wśród fotografów, i ukrywania prawdy o rannych przez ministerstwo.

Frekwencja: wysoka jak na 9:30

Wskaźnik wyjścia: kilka ze względu na kolejny film o 11

Brawa: nie wiem, bo też wyszedłem

Spotkania: brak

32. Warszawski Festiwal Filmowy

Rozpoczynamy nową edycję

Uwaga, w tym roku możemy być mniej krytyczni w stosunku do organizatorów, bo do filmów to jednak raczej nie, bo wspaniałomyślnie dostaliśmy akredytacje. Opisów też więc będzie dużo więcej, zapraszamy.

Mój 31 Warszawski Festiwal Filmowy

W dniach 9-18 października odbyła się kolejna, 31 edycja Warszawskiego Festiwalu Filmowego. To była moja 11 przygoda z festiwalem, dużo lepsza od ubiegłorocznej, podczas której, z żalem, zastanawiałam się, czy w dalszym ciągu jest mi z tym festiwalem po drodze.

 

Choć tegoroczny zwycięzca „Neonowy byk” budzi moje zastrzeżenia i wątpliwości, uważam, że w tym roku zestaw filmów był dużo lepiej dobrany i można było obejrzeć wiele bardzo dobrych, dobrych i niezłych produkcji z całego świata – to w jedna z niewielu takich okazji.

Mnie udało się zobaczyć 28 filmów + zestaw bajek krótkometrażowych, o których tu nie wspominam (choć były całkiem niezłe).

Grzesznik w mekce

Homoseksualista na mułzumańskich modłach

Organizatorzy 31 edycji Warszawskiego Festiwalu Filmowego zdecydowali, odmiennie od lat ubiegłych, że jedyny poranny pokaz w Kinotece będzie reprezentował film z Konkursu Filmów Dokumentalnych. To o tyle specyficzny zabieg, że nie ma alternatywy: jeśli ktoś wstanie rano i chce obejrzeć jak najwięcej festiwalowych produkcji, to leci raniutko do Sali nr 1 Kinoteki.

Pomimo wczesnej pory niedzielnym pokaz w sekcji Konkurs Dokumentalny zgromadził prawie pełną salę. Zapewne zwyciężyła tu ciekawość, ponieważ prezentowano najnowszy film kontrowersyjnego indyjskiego reżysera Parvez’a Sharm’a „Grzesznik w Mekce”. Już opis wskazuje na mocne dzieło: homoseksualista wyrusza na, oczyszczającą i gruntującą jego wiarę, pielgrzymkę do Mekki. Film zaczyna się przysłowiowym „trzęsieniem ziemi” – relacją z egzekucji geja złapanego na gorącym uczynku (homoseksualizm w islamie zagrożony jest karą śmierci).

Jednak z każdym kadrem obraz staje się bardziej rozważaniem o religii, moralności, śmierci i pobożności. Dokument jest sprawnie zrealizowany, chociaż momentami traci tempo i zwolennicy kontrowersyjności mogą się czuć rozczarowani.

 

Dla mnie prawdziwą zagadką jest to, jak reżyserowi udało się nakręcić tak skrywane przed światem Zachodu kadry w Mekce, w której obowiązuje bezwzględny zakaz nagrywania i fotografowania (również zagrożony karą śmierci) i czy przypadkiem nie czekają go poważne reperkusje na zdradzanie najświętszych tajemnic tej zamkniętej religii.

Demon

Epitafium Marcina Wrony

„Demon” najnowszy i zarazem ostatni (niestety) film Marcina Wrony, to zapewne hit tej edycji festiwalu i poważny kandydat na zwycięzcę – przynajmniej tak się wydaje po kilku festiwalowych dniach.

 

Abstrahując od tragicznych okoliczności pokazu w Gdyni, obiektywnie trzeba przyznać, że jest to najlepsze dzieło zmarłego tragicznie reżysera autora głośnego „Chrztu”.

 

Film jest mieszanką mrocznego filmu o duchach z przeszłości i tragi-komedii, do złudzenia przypominającej „Wesele” Wojciecha Smarzowskiego. To połączenie wychodzi wprost genialnie – widownia w wielu miejscach świetnie się bawi, ale mimo tego cały czas dominuje mroczny klimat.

 

Sukces filmu to wypadkowa genialnej reżyserii, montażu, zdjęć i muzyki oraz, a może przede wszystkim, fantastycznych kreacji aktorskich w tym aktorów drugoplanowych: Andrzeja Grabowskiego, Adama Woronowicza i Cezarego Kosińskiego rozsadzających film specyficznym humorem w rolach odpowiednio: ojca Pani Młodej, lekarza i księdza.

 

Wyświetlany na 31 WFF w sekcji Konkurs Międzynarodowy „Demon”, wchodzi do kin w przyszłym tygodniu i miejmy nadzieję, że będzie cieszył się popularnością także niefestiwalowej publiczności. Dodam jeszcze, że scenariusz został napisany na podstawie znanej, szczególnie teatromanom (osobiście znam sztukę z Teatru Dramatycznego), sztuce Piotra Rowickiego „Przylgnięcie”, której fabuła oparta jest na metaforycznym motywie dybuka, ducha zmarłego, który opanowuje ciało żyjącego człowieka.

Czyściciel

Romantyczna miłość myjącego zwłoki

„Czyściciel” prezentowany w sekcji Konkurs Międzynarodowy, to przedstawiciel rzadko goszczącej w Polsce kinematografii słowackiej.

 

Obraz Petera Bebjaka jest subtelną opowieścią o młodym mężczyźnie z trudną przeszłością (rodzinna tragedia, dom dziecka, więzienie), który zajmuje się czyszczeniem mieszkań po ludziach zmarłych w samotności. Tomas w zaskakujących okolicznościach znajduje prawdziwą - na miarę epoki romantyzmu - miłość. Film zaskakuje znakomitą realizacją i utrzymywaniem napięcia, główny bohater przez większość filmu obserwuje swoją ukochaną ukryty w jej mieszkaniu: głównie w szafie i pod łóżkiem.

 

Niestety do pełnego sukcesu brakuje zdecydowanej myśli przewodniej, spójnego scenariusza, a końcówka już mocno irytuje swoim niedopowiedzeniem, choć z drugiej strony daje widzowi możliwość własnego zakończenia tej opowieści (zależy co kto woli). Pewnie był to jedyny polski pokaz tego obrazu, sukcesu w normalnej dystrybucji raczej trudno mu wróżyć – a szkoda, bo temat wydawał się ciekawy i na początku prowadzony był dobrze.

Bracia

Staroń psuje świetną historię

Najnowszy film Wojciecha Staronia „Bracia” prezentowany w sekcji Konkurs Dokumentalny, opowiada??? o Sybirakach braciach Kułakowskich: malarzu i kartografie.

 

Można lubić styl Staronia lub nie, ale w tym przypadku jednoznacznie można stwierdzić, że nie pasuje on do filmu o tytułowych braciach. Długie ujęcia, nie wnoszące nic ciekawego, brak narracji i dłużyzny wręcz irytują, szczególnie w dokumencie o tak barwnych postaciach.

 

Prawda jest taka, że z ciekawego materiału przeciętny absolwent szkoły filmowej zrobiłby dzieło, a tu wyszła koszmarna nuda.

Deep Web

Internet jakiego nie znacie

„Deep Web” prezentowany w sekcji Odkrycia, to dokument o świecie internetu jakiego zwykły użytkownik Facebook’a, Twitter’a i Instagramu nie zna. Przedstawia kulisy aresztowania i skazania twórcy Silk Road oraz fakty dotyczące cyberprzestępczości. Film Alexa Winter’a jest jak karabin maszynowy: szybki montaż, nieprawdopodobna ilość informacji, różne formy narracji (teksty komputerowe, fragmenty filmów, wywiady telewizyjne i typu „gadające głowy”). „Deep Wab” wprost wbija w fotel. Ciekawa jest reakcja widzów, którzy siedzą nieruchomo zapatrzeni w ekran. Być może niektórym część szybkiego tekstu umyka, dla niektórych jest niezrozumiała, innych sposób realizacji filmu przyprawia o zawrót głowy. To prawdziwy majstersztyk sztuki dokumentalnej.

Powrót (The Daughter)

Ibsen w gwiazdorskiej obsadzie

Australijski „The Daughter” (z udanie przetłumaczonym polskim tytułem „Powrót”) prezentowany w sekcji Pokazy Specjalne, to film Simon’a Stone’a na podstawie sztuki Ibsena „Dzika kaczka”.

 

Film w gwiazdorskiej obsadzie (Geoffrey Rush, Miranda Otto, Sam Neill) jest mrocznym dramatem o ukrywanych tajemnicach z przeszłości. Tytułowy powrót (z polskiego tytułu) kolegi z lat młodości ma dramatyczny wpływ na losy rodziny głównego bohatera, a szczególnie jego córki (stąd angielski tytuł).

 

Film ma dość nieśpieszną narrację i bardzo wolno odsłania mroczną przeszłość, ale dzięki temu odpowiednio buduje napięcie do szalonej końcówki. Co ciekawe film miał już planowaną datę premiery w polskich kinach pod koniec września, niestety zniknął z zapowiedzi dystrybutora. Szkoda bo to naprawdę przyzwoite, znakomicie zagrane i sprawnie zrealizowane kino.

Yakuza Apocalypse

Brutalne dla koneserów

„Yakuza Apocalypse” to najnowsza, prezentowana w sekcji Pokazy Specjalne, produkcja japońskiego reżysera Takashi Miike, słynącego z mocno kontrowersyjnej (sceny przemocy i seksu) i łamiącej tabu formy. W festiwalowych kuluarach mówiono dużo o tej produkcji, a oczekiwania i nadzieje na interesujące dzieło zaowocowało zapełnieniem sali kinowej w warszawskim Multikinie.

 

Twórczość Miike ma wielu wiernych fanów, których grona ja z pewnością nie powiększę. „Yakuza Apocalypse” to obraz z pogranicza filmu gangsterskiego i horroru. Fabuła oparta jest na walce dwóch gangów o strefy wpływów. Szefem jednego z nich jest nieśmiertelny boss który okazuje się być wampirem.

 

Film jest opowiedziany w ostry, wręcz brutalny, ociekający krwią i okraszony scenami walki, sposób. Forma filmu jest tak przerysowana, że aż groteskowa i co za tym idzie śmieszna. Przynajmniej dla polskiego widza, bo w Japonii takie kino jest powszedniejsze.

 

To zdecydowanie kino dla koneserów i wielbicieli tego typu dzieł. Można z powodzeniem zastosować określenie „oglądacie na własną odpowiedzialność”.

Klezmer

Leśne Pokłosie

„Klezmer” (żydowska muzyka weselna) wpisuje się w, modny w ostatnich latach, temat stosunków polsko-żydowskich w czasie II Wojny Światowej.

 

Film Piotra Chrzana, prezentowany w sekcji Konkurs 1-2, ma trochę teatralny klimat: całość rozgrywa się w jednostajnej leśnej scenerii a akcja kreowana jest przez znakomicie napisane dialogi. Słuchając głównych bohaterów (tu świetni: Lesław Żurek, Dorota Kuduk, Kamil Przystał, Weronika Lewoń, Filip Kosior, Szymon Nowak) mamy nieodparte wrażenie, że podobne słowa mogli wypowiadać żyjący w owych czasach ludzie (tym bardziej, że nawet współcześnie podobne opinie można usłyszeć w polskim społeczeństwie).

 

Kameralność filmu dodaje mu uroku i na zabija tempa rozwoju wydarzeń. Dzięki licznym zwrotom akcji oraz pojawianiu się nowych postaci i postaw, widz z zapartym tchem śledzi rozgrywające się na ekranie wydarzenia.

 

Szkoda byłoby, żeby artystyczne zalety tego filmu, przysłoniły ponowne dyskusje o prawdziwość i wierność ukazanych tu postaw Polaków wobec eksterminowanej ludności żydowskiej. Możliwe, że lepiej dla filmu (patrz: kontrowersyjne „Pokłosie”, oscarowa „Ida”), jeśli pozostanie w pamięci widzów jako obraz ze znakomitymi dialogami i zdjęciami o nieco bajkowej poświacie łagodzącymi trudną tematykę.

Ojczyzna

Kosowski chaos

Serbska produkcja „Ojczyzna” Olega Novkovića, prezentowana w sekcji Konkurs Międzynarodowy, rozpoczyna się czarno-białymi sekwencjami w Kosowie.

 

Dramatyczne wydarzenia rozgrywające się na tym spornym terenie pokazane są jakby poza ekranem – widz tylko domyśla się dramatu, który się rozgrywka.

Akcja przenosi się, nabierając na ekranie barw do stolicy Serbii, gdzie obserwujemy dalsze losy i konsekwencje poprzednich tragicznych zdarzeń. Kanwą filmu jest Wielki Tydzień, w trakcie którego obserwujemy perypetie bohaterów. Na ekranie pojawia się wiele postaci i różnorakie postawy, jednak zdecydowanie dominuje postać młodej matki załamanej tragicznie absurdalnym wypadkiem dziecka.

W trakcie filmu coraz bardziej na ekran „wychodzi” przemoc, a rzucanie workiem z małymi kotkami bardziej irytuje niż wzburza widza.

 

Niestety film mocno rozczarowuje, jest chaotyczny, nierówny a aluzje do wielkiego Tygodnia są mało zrozumiałe. Możliwe, że jest to film dla typowego serbskiego widza, którzy znając specyfikę konfliktu kosowskiego może odnaleźć dodatkowe aspekty.

W Polsce trudno wróżyć mu powodzenie.

Słońce w zenicie

Bałkany przez 20 lat

Chorwacko-serbskie "Słońce w zenicie" Dalibora Matanicia, prezentowane w sekcji Pokazy Specjalne, to podzielona na trzy osobne historie, osadzona w trzech przestrzeniach czasowych kwintesencja bałkańskiego kina ostatnich lat. Filmy z tego regionu maja charakter rozliczeniowy z tragicznymi wydarzeniami po rozpadzie Jugosławii.

 

Dzieło Matanicia opowiada trzy oddzielne historie, dziejące się w 10 letnich interwałach: z początku wojny (1991), z odbudowy powojennej (2001) oraz współcześnie (2011). Są to historie zakazanych miłości, reprezentantów dwóch zwaśnionych narodów (serbskiego i chorwackiego), na co wskazują podtytuły kolejnych części (z dwojgiem imion).

 

Film jest sprawnie zrealizowany, scenariusze poszczególnych opowieści przykuwają uwagę widza, aktorzy dość przemieszani w poszczególnych opowieściach tworzą prawdziwe postacie budzące sympatię i współczucie.

Ciekawym zabiegiem jest obsadzenie tych samych aktorów w trzech kolejnych częściach. Przesłaniem filmu jest oczyszczenie z traumy wojennej i ukazanie potęgi miłości, która nie patrzy na nic.

Hel

Polski Lynch

Takiego filmu w polskim kinie nie było od lat.

 

Najnowszy film „Hel” (nie mylić z obrazem z 2009 roku) w reżyserii Kati Priwieziencew i Pawła Tarasiewicza, prezentowany w sekcji Wolny Duch, to komediowo-mroczna opowieść o zmęczonym życiem amerykańskim scenarzyście, który przyjeżdża na Hel w celu odnalezienia weny twórczej.

 

Wydarzenia szybko przybierają makabryczny przebieg i widz ma mocną „zagwozdkę” co dzieje się naprawdę, a co jest jedynie obrazem wyobraźni bohaterów.

 

„Hel” nieodparcie przypomina klimatem i środkami artystycznymi filmy David’a Lynch’a i zapewne będzie wzbudzać odmienne reakcje. Dla jednych będzie to profanacja, dla innych powiew świeżości w polskiej kinematografii.

 

O tym filmie mówiono głośno i dużo w festiwalowych kuluarach, największa sala Kinoteki wypełniła się widzami do ostatniego miejsca.

Przebaczenie

Reżyser Kotwica

„Przebaczenie” to, prezentowany w sekcji Konkurs Międzynarodowy, obraz fińskiego reżysera noszącego polskie nazwisko i znanego z dramatu „Czarny lód”. 

 

Petri Kotwica przedstawia dobrze skrojony, wciągający i trzymający w napięciu od pierwszego do ostatniego kadru dramat. Przyczynkiem do nakręcenia filmu, jak Kotwica powiedział na spotkaniu, był wypadek samochodowy, w którym reżyser uczestniczył i trauma po min „…po wypadku miałem koszmary i dlatego musiałem nakręcić ten film”.

 

Młode małżeństwo w drodze do szpitala, na słabo oświetlonej drodze uderza w coś lub kogoś… auto prowadzi kobieta, która właśnie zaczyna rodzić… nie ma czasu na sprawdzenie okoliczności. Kobieta w szpitalu poznaję inną, której mąż jest w krytycznym stanie po… potrąceniu.

 

Film opowiada o sytuacji, w której może znaleźć się praktycznie każdy. Jedna chwila stawia nas przed koniecznością podjęcia trudnych decyzji i wyborów, których konsekwencje pozostają na całe życie.

 

Bardzo lubię takie kino, które nie pozostawia obojętnym, które zmusza do myślenia. Tu nie jesteśmy w stanie uciec od dramatu, który rozgrywa się na naszych oczach, ciągle zadajemy sobie pytanie „co ja zrobiłbym/zrobiłabym w takiej sytuacji”. Od początku integrujemy się z głównymi bohaterami, niemal czujemy to co oni.

 

Siłą filmu jest doskonały, przemyślamy i dopracowany scenariusz oraz rewelacyjne kreacje aktorskie. Dodatkowymi atutami są: rewelacyjny montaż, zdjęcia i muzyka. To wszystko buduje atmosferę.

 

Warto byłoby się pokusić o jego polską dystrybucję.

Mandarynka

Nakręcone iPhone’em 5S

„Mandarynka” to amerykańska produkcja wyświetlana w sekcji Wolny Duch.

 

Film w reżyserii Sean’a Baker’a został w całości nakręcony… UWAGA… iPhone’em 5S (a dokładnie trzech sztuk).

 

Akcja rozgrywa się na ulicach wigilijnego L.A. w środowisku transseksualnych prostytutek. Jedna z nich dowiedziawszy się przypadkiem o zdradzie swojego chłopaka-alfonsa, postanawia odnaleźć winowajcę.

 

Ta bardzo dynamiczny, żywiołowy film z ogromną dawką humoru. Doskonały, teledyskowy montaż, świetnie dobrana ścieżka dźwiękowa, zabawne dialogi i zwroty akcji wpływają na jego bardzo dobry odbiór – film ogląda się z dużą przyjemnością. Jest w nim świeżość, dystans i naturalność (tylko jedna postać jest grana przez zawodowego aktora).

 

„Mandarynka” będzie miała również dystrybuuję pozafestiwalową. Ja polecam.

Krew Bohatera

Islandzka rzeczywistość policyjna

Islandzki obraz „Krew bohatera” w reżyserii Olaf’a de Fleur Johannesson’a prezentowany był w sekcji Pokazy Specjalne. 

 

To surowe, brutalne kino z gatunku dramat kryminalny. Hannes po nieudanej próbie dostania się do Sił Specjalnych, syn policyjnej legendy, podejmuje pracę w Wydziale Wewnętrznym. Jest idealistą, który wierzy, że rzeczywistość jest albo czarna albo biała a ludzie albo dobrzy albo źli – niestety bardzo szybko będzie zmuszony do zweryfikowania swoich poglądów i zauważenia szarości, które są pomiędzy. Ambitny policjant dostaje informację o skorumpowanym szefie Wydziału Narkotykowego i podejmuje śledztwo. Niestety pracując w błocie nie sposób się nie pobrudzić a światek przestępczy, z którym stara się zawodowo zmierzyć, nie przebiera w środkach i nie cofnie się przed niczym.

 

To brutalny i bezpardonowy film, w którym nie ma miejsca na sentymenty i słabości… tak jak w świecie, o którym opowiada. Przemyślamy i opracowany scenariusz jest dużą zaletą filmu. Dodatkowy atut to jego minimalistyczna niemal ascetyczna i surowa forma.

 

Bardzo sobie cenię kino skandynawskie, które nie bawi się w ozdobniki i bardzo konkretnie skupia się na sednie i "clue" akcji. Pozostałe elementy filmu (muzyka, obraz, montaż) dokładnie temu służą.

Życie jest jak trąbka

Lekko i na luzie

Chorwacko-słoweńsko-serbski obraz Antonio Nuic’a „Życie jest jak trąbka” to, prezentowany w sekcji Pokazy Specjalne, komediodramat obyczajowy.

 

Dość lekko i na luzie, z dystansem i poczuciem humoru opowiedziana historia rodzinna. Perypetie dwóch rodzin z miłością, hazardem i problemami  finansowymi w tle…  a może to właśnie o miłość chodzi i może to ona gra tu główne skrzypce/trąbkę, czyli jest najistotniejszym i łączącym wszystkich, elementem.

 

Film w moim odczuciu dobrze zrobiony i idealnie pasujący na pokaz festiwalowy. Zgrabnie pokazuje różnice między dwiema rodzinami, których łącznikiem jest zakochana dwójka młodych ludzi a po poważnej „Krwi bohatera” przyjemna odmiana.

Strategia mistrza

Armstrong na dopingu

"Strategia mistrza" to oparty na faktach obraz brytyjskiego reżysera Stephena Frearsa, prezentowany na Warszawskim Festiwalu Filmowym w sekcji Pokazy Specjalne.

 

Film przedstawia kulisy największego oszustwa dopingowego, z głównym udziałem wielkiej sławy światowego kolarstwa, siedmiokrotnego zwycięzcy Tour de France - Amerykanina Lance Armstronga i dziennikarza Davida Waisha walczącego przez lata o ujawnienie tego faktu. Całą prawdę o dopingu, na którym oparta została oszałamiająca kariera Lance, świat poznał podczas jego wystąpienia w programie Oprah Winfrey. Podziwiany do tej pory, nie tylko z powodu osiągnięć sportowych, ale też ze względu na niezłomna walkę z chorobą nowotworową i działalność charytatywną, kolarz staje się postacią kontrowersyjną i mocno krytykowaną. Takie są powszechnie znane fakty.

 

Film Frearsa opowiada i prezentuje historię w tak interesujący sposób, że żal wychodzić z kina. Akcja jest dynamiczna i wciągająca od pierwszej do ostatniej minuty. Rewelacyjne zdjęcia i montaż potęgują wrażenie - niemal czujemy wysiłek, pot i smak rywalizacji oraz trud walki z rakiem. Praca aktorów, tu na najwyższym poziomie, to kolejna część składowa filmu. Całość jest doprawiona rewelacyjną ścieżką dźwiękową.

 

Od 30 listopada"Strategię mistrza" można zobaczyć w polskich kinach - i to jest bardzo dobra wiadomość dla miłośników kina i pasjonatów kolarstwa.

Janis: Little Girl Blue

Wszystko co chcielibyście wiedzieć o Janis Joplin

Obraz amerykańskiej reżyserki Amy Berg "Janis: Little Girl Blue" to prezentowany w sekcji Pokazy Specjalne dokument portretujący legendę rocka, soul i bluesa - Janis Joplin.

 

Film jest narracją samej Joplin opartą na ciekawie zmontowanych materiałach archiwalnych (fragmenty koncertów, wywiady i listy do rodziny, znajomych i kochanków). Poznajemy Janis jakiej nie znaliśmy i nie widzieliśmy: od dzieciństwa, poprzez trudne dojrzewanie, początki kariery i rodzący się talent aż po tragiczny finał.

 

Wyłania się z tego obraz kobiety wrażliwej, delikatnej i jednocześnie bardzo silnej, której determinacja i siła charakteru pozwoliły pokonać przeciwności i wspiąć się na szczyt kariery.

Niesamowity, charakterystyczny głos i charyzma uczyniły z Janis ikonę tamtych czasów i inspirację dla kolejnych pokoleń. To sekret jej nieśmiertelności.

Futbol

Odgłosy stadionu

Prezentowany w sekcji Konkurs Dokumentalny „Futbol” to niestety nudny i nic nie wnoszący dokument w reżyserii Sergio Oksman’a. 

 

Reżyser opowiada w nim o swoim powrocie po wielu latach do Sao Paulo, próbie odnowienia kontaktu i poprawy stosunków z ojcem. Okazją do tego mają być odbywające się w Brazylii Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej 2014 i wspólne oglądanie turnieju.

 

Niestety, zwiedzona tytułem, oczekiwałam wielu piłkarskich wrażeń na trybunach lub chociażby w pubie. Niestety poda podawaniem terminarzu rozgrywek, niewiele jest tu tytułowego futbolu… a szkoda, bo to jednak ciekawy i gorący temat.

Wydaje mi się, że nawet w Brazylii dokument nie zdobędzie popularności.

Mały rycerz Trenk

Ratując rodzinę

 „Mały rycerz Trenk” to bajka prezentowana w sekcji Rodzinny Weekend Filmowy wyreżyserowana przez Anthony Powera. Piękna animacja, ciekawa i mądra historia z morałem i przesłaniem, skierowanym do młodszych dzieci.

 

Tytułowy Trenk to 10-cioletni chłopiec, pochodzący z ubogiej ale uczciwej i prawej rodziny, który wyrusza na wyprawę, której celem jest pokonanie smoka i zostanie rycerzem. Jednak motywacja chłopca jest szlachetniejsza niż innych uczestników turnieju – nie jest nią sława i splendor oraz materialne korzyści lecz chęć ratowania rodziny. Wraz z Trenkiem (początkowo bez jego wiedzy) wyrusza młodsza siostra i zabawna świnka. Trenk osiąga sukces dzięki determinacji, sile charakteru i wsparciu przyjaciół. Pokonanie smoka nie jest konieczne, ponieważ smok okazuje się smoczycą chroniącą swoje młode.

 

Bajka jak najbardziej zasługuje na polską dystrybucję.

Bestia

Oszustwo młodego boksera

„Bestia” to wyreżyserowany przez Sama McKeith’a i Toma McKeith’a australijski dramat prezentowany w sekcji Konkurs 1-2.

 

Jest to opowieść o młodym bokserze, który pod namową ojca-trenera wygrywa walkę w nieczysty sposób. Walczący z nim zawodnik umiera w wyniku odniesionych ran a mafia obstawiająca wynik (niekorzystny dla Jaime’go) chce go dorwać.

 

Wydaje się ciekawe i tak się zaczyna – mocnymi scenami w ringu… i na tym w zasadzie się kończy. Potem niemal do końca filmu obserwujemy snującego się po mieście Jaime’la. Kamera jest męcząca i drgająca – większość kadrów jest na kark i plecy głównego bohatera (odtwarzanego nota bene przez zawodowego boksera).

 

Niestety ciekawy temat bardzo słabo poprowadzony i zmarnowany, zamiast wciągać i przykuwać uwagę… zwyczajnie nuży i irytuje.

Adama

O braterskiej miłości

Kolejnym aminowanym filmem z sekcji Rodzinny Weekend Filmowy był wyreżyserowany przez Simona Rouby francuski „Adama”.

 

Tytułowy bohater to 12-letni chłopiec żyjący w odległej afrykańskiej wiosce, chronionej i rządzonej przez starszyznę plemienną. Adama ma starszego brata Sambę, który w przededniu wejścia w świat dorosłych mężczyzn, znika z wioski w poszukiwaniu Nassaras, który wg starszyzny jest żądnym wojny ludem. Adama, wbrew starszyźnie i rodzinie, wyrusza w nieznane. Pełna przygód i momentami niebezpieczna podróż kończy się w ogarniętej I Wojną Światową Europie. Adama odnajduje Sambę pod Verdun i bezpiecznie sprowadza do domu.

 

To ciekawa plastycznie i mądra opowieść o braterskiej miłości, poczuciu obowiązku i odpowiedzialności za drugiego człowieka.

 

Warte obejrzenia.

Schneider kontra Bax

Zabić pisarza

Film Zamknięcia „Schneider kontra Bax” prezentowany był w sekcji Konkurs Międzynarodowy.

 

Świetnie zrealizowana, dynamiczna i zaskakująca czarna komedia/kryminał w reżyserii Alexa van Warmerdama była prawdziwą perełką tegorocznego WFF.

 

Proste zlecenie – zlikwidowania pisarza, które otrzymuje jeden z bohaterów (płatny zabójca), okazuje się serią zdarzeń wpływających na siebie wzajemnie niczym kostki domina. Sytuacja z każdą chwilą i wraz z pojawianiem się kolejnych postaci, komplikuje się coraz bardziej… wymuszając na bohaterach błyskawiczne zmiany metod działania.

Nie da się uniknąć komplikacji i ofiar…trup ściele się gęsto.

 

Zaskakujące zwroty akcji, wyrazista postaci, dynamika i oryginalny humor – to siła filmu.

 

Najlepszą rekomendacją jest: pełna sala i gromkie brawa po projekcji. Warto byłoby pokusić się o polską dystrybucję.

Wróble

Zsyłka do Reykjaviku

W ramach sekcji Konkurs 1-2 zaprezentowano islandzki obraz „Wróble” w reżyserii Rúnar’a Rúnarsson’a.

 

Bardzo lubię kino minimalistyczne, w którym nie używa się ozdobników, jednak to nostalgiczne nieco kino jest mocno nieudane.

 

Wróble to opowieść o młodym chłopaku, który z powodu zmiany pracy matki, jest zmuszony do przeprowadzki z Reykjaviku na prowincję i zamieszkania z dawno niewidzianym ojcem. Mimo najszczerszych chęci nie byłam w stanie zintegrować się z głównym bohaterem i przejąć się jego losem. To zwyczajnie nijakie i nudne kino, pozbawione myśli przewodniej i pomysłu.

 

Nagroda dla Zwycięzcy Konkursu 1-2

Horyzont

Dziwaczne obrazy

Poranny seans w Kinotece to prezentacja filmów w ramach sekcji Konkurs Dokumentalny.

W ramach tej sekcji zaprezentowany został dokument „Horyzont” w reżyserii Bergura Bernburga, Fridrika Thór Fridrikssona.

 

To nostalgiczna i poruszająca opowieść o nieżyjącym już wpływowym islandzkim malarzy Georgu Gudni. Za pomocą obrazu i dźwięku oraz przy użyciu ciekawego montażu namalowany został piękny portret wrażliwego człowieka, który poprzez swoje nowatorskie obrazy, wyrażał siebie i swój stosunek do otaczającej go rzeczywistości oraz piękna surowej islandzkiej przyrody.

 

Mamy tu wiele archiwalnych wywiadów z malarzem, interpretacji jego twórczości, rozmów z żoną, przyjaciółmi i krytykami sztuki.

 

Ciekawe, nostalgiczne i poruszające.

Syn Winnetou

Indiańska dusza

Kolejną projekcją w sekcji Rodzinny Weekend Filmowy była niemiecka komedia familijna „Syn Winnetou”.

 

To przesympatyczna opowieść o nieco zaokrąglonym chłopcu, który ma indiańską duszę. Pragnąc pogodzić rodziców, którzy się rozstali, postanawia wziąć udział z castingu do roli syna Winnetou na festiwalu Karola Maya. Z pomocą przyjaciół a przede wszystkim dzięki determinacji i dobremu sercu osiąga zamierzony cel.

 

To świetne kino nie tylko dla dzieci ale też dla ich rodziców… pozwala dzieciom zrozumieć dorosłych a dorosłym poczuć się dzieckiem.

 

Film mógłby z powodzeniem zagościć również w polskich kinach.

Zwycięzca plebiscytu publiczności w kategorii filmów dla dzieci.

Potwór o tysiącu głów

Niezasłużona nagroda

Meksykański dramat „Potwór o tysiącu głów” w reżyserii Rodrigo Plá prezentowany w sekcji Konkurs Międzynarodowy, został nagrodzony.

 

To oparta na faktach historia kobiety, która podejmuje nierówną walkę ze skorumpowanym ubezpieczycielem. Jej walka o chorego na raka męża i możliwość leczenia jest aktem najwyższej determinacji. Sonia posunie się daleko w chwili, kiedy sprawy przybiorą nieoczekiwany obrót a spirala przemocy nakręci się do granic możliwości.

 

To film, który niemal boli i nie daje oddechu, wypadki na ekranie są jak niedająca się zatrzymać lawina. Osamotniona kobieta w walce z bezduszną biurokracją i pozbawionymi współczucia ludźmi.

 

Mocne.

 

Nagroda za Najlepszą Reżyserię

Specjalna Nagroda Jury - Jana Raluy za rolę aktorską

Neonowy byk

W klimacie rodeo

Nagrodzony nagrodą główną „Neonowy byk” w reżyserii Gabriela Mascaro prezentowany była w sekcji Konkurs Międzynarodowy.

 

Wg mnie film jest mało interesujący… chyba że, dla kogoś kto lubi klimat rodeo. W samej historii nie znajduję nic wyjątkowego, wciągającego czy poruszającego i nawet nie wiem jak ją streścić. Życie ekipy zajmującej się tym procederem, jest jak życie cygańskiej lub cyrkowej trupy… ciągle w ruch, bez stałego miejsca i wygód, domem jest przyczepa lub namiot.

 

Jedyna ciekawa scena, to taniec kobiety z głową konia – zmysłowy, pięknie sfotografowany i z piękną muzyką.

Poza tym nieciekawy scenariusz i przeciętna gra aktorska, tym bardziej nie rozumiem nagrodzenia go nagrodą główną WFF. Może do jury „przemówiły” "przegięciowe" sceny seksu z ciężarną, pozyskiwania końskiego nasienia i porannego sikania… pokazane dość szczegółowo.

 

Warsaw Grand Prix, główna nagroda w Konkursie Międzynarodowym

Nowy Świat

Imigranci w Polsce

Polski „Nowy świat” prezentowany w sekcji Konkurs 1-2, to trzy nowele w reżyserii Elżbiety Benkowskiej, Łukasza Ostalskiego i Michała Wawrzeckiego.

 

Każda z nich oddzielnie opowiada ciekawą historię imigrantki/ imigranta (Żanny  z Białorusi, Azzama  z Afganistanu  i Wery z Ukrainy).

1). Żanna wraz z córką, opuszcza męża opozycjonistę i próbuje ułożyć sobie życie na nowo.

2). Azzam tłumacz w polskim wojsku, w ojczyźnie uznany jest za zdrajcę.

3). Wera pragnie w Polsce poddać się operacji zmiany płci.

 

Każdy z bohaterów uciekając przed dramatyczną sytuacją w swojej ojczyźnie, trafia do Polski, która staje się tytułowym Nowym Światem. Tylko czy są tu w stanie wygrać z demonami przeszłości i odnaleźć się w obcym kraju, czy „nowy świat” stanie się miejscem, w którym znajdą ukojenie i szczęście (swoje własne małe szczęście).

 

Bolesna przeszłość i niepewna przyszłość, trudne decyzje i pytania bez odpowiedzi.

Życie czasem bardzo boli ale też daje promyk nadziei.

Podsumowanie 31 WFF

Było całkiem dobrze

Skończył się 31 Warszawski Festiwal Filmowy. Wciąż najlepsza, mimo wysypu innych przeglądów i festiwalików, filmowa impreza w Polsce.

 

Tegoroczna edycja po bardzo słabej jubileuszowej ubiegłorocznej zdecydowanie zahamowała spadającą atrakcyjność. Było całkiem przyzwoicie i dało się wybrać interesujące obrazy. Kwestie sportowo-zawodowe spowodowały konieczność ograniczenia maniakalnego (jak w latach ubiegłych) siedzenia przez 10 dni w kinie. W efekcie udało się obejrzeć „zaledwie” 28 filmów – najmniej od kilkunastu lat.

 

Kilka filmów zasługuje jednak na szczególnie wyróżnienie i pozwoli dobrze zapamiętać te kilka dni spędzonych w salach Multikina i Kinoteki:

  • Przebaczenie – fiński obraz o tym jak jedno zdarzenie drogowe zmienia całe życie i jak trudno się w sytuacji stresującej zachować odpowiednio

  • Strategia – rewelacyjnie zrealizowany film, historia  jednej z najkontrowersyjnych historii sportowego dopingu, świetne zdjęcia

  • Schneider kontra Bax – czarna komedia, pełna absurdu, zaskakujących sytuacji i zwrotów akcji

  • Demon – znakomita reżyseria Marcina Wrony i rewelacyjne role drugoplanowe

  • Klezmer – teatralny leśny film o trudnym aspekcie zachowań Polaków w trakcie eksterminacji narodu żydowskiego

 

Było też kilka filmów wartych obejrzenia, chociaż może nie genialnych jak australijski Powrót, polski Hel, amerykański dokument Deep Web, czy amerykańska Mandarynka.

 

W zakresie rozczarowań dominuje konkurs dokumentu, jeszcze na siłę upchany na poranne seanse: takie filmy jak Bracia, Futbol i Horyzont to sugestia że dokument to albo meganudy albo gadające głowy.

 

Co raz mocniej rozczarowuje również kino bałkańskie, które grzęźnie w rozliczeniowym duchu wojny z lat 90-tych: Ojczyzna, Słońce w zenicie, Życie jest jak trąbka to filmy mocno przeciętne.

 

Bardzo mnie rozczarował polski Nowy Świat (polskie filmy na WFF zawsze trzymały jako taki poziom, a tutaj dno) i filmy nagradzane przez jury (Wróble, Idol, Daleko na północy). Słabiutki jest też weekend familijny, ale widać że dzieciakom się podoba.

 

Festiwal to przede wszystkim filmy, ale jednak bardzo istotne są wszystkie inne aspekty organizacyjne. Na pewno strzałem w dziesiątkę jest podtrzymanie organizacji w Złotych Tarasach i Kinotece – jak jeszcze ktoś pamięta jeżdżenie autobusami i metrem po mieście to wie o czym piszę. Rewolucyjnym rozwiązaniem jest możliwość płatności za bilety kartą – aż nie sposób pomarzyć że za jakieś 10 lat będzie możliwy zakup biletów przez internet. Znacznie poprawiła się również synchronizacja napisów, z którą był problem na poprzednich edycjach. Fajnie również że nie ma reklam, a ceny biletów utrzymują się na przystępnym poziomie. Lepiej jest również zorganizowana przedsprzedaż – nie ma już dantejskich scen z lat sprzedaży biletów w Skarpie. Największym plusem warszawskiego festiwalu jest bezapelacyjnie rewelacyjna frekwencja – na tych samych filmach w normalnym repertuarze kina będą świecić pustkami.

 

Najbardziej kontrowersyjnym zwyczajem od ubiegłej edycji jest niewpuszczanie spóźnialskich. Fakt że masowe spóźnianie przeszkadzało innym widzom, ale tak drastyczne rozwiązanie nie jest chyba dobre. Są różne przypadki – ktoś miał seans w Kinotece, ktoś utknął w korku, ktoś nie zdążył zjeść obiadu – niech sobie wejdzie i spóźniony obejrzy film za karę np. w pierwszym rzędzie.

 

Mocno irytujące są od kilku lat również werdykty jury, którzy chyba żyją w innym świecie. W klasyfikacji publiczności trudno szukać wyróżnionych przez „fachowców” – a już nagradzanie takich obrazów jak Neonowy Byk przeczy masowej popularności festiwalu warszawskiej. Proponuję przenieść te jury do Wrocławia niech się podniecają nowymi horyzontami.

 

Ogólnie było nieźle i miejmy nadzieję że od tego festiwalu będzie co raz lepiej.

Please reload

bottom of page